sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 7 i 8

Booże już czerwiec, a ostatni rozdział dodany był w, jak mniemam, styczniu !? PRZEPRASZAAAMY ! Dlatego właśnie , dziś niespodzianka ! AŻ DWA ROZDZIAŁY :>> Wybaczcie nam to opóźnienie ale ja[Noel] dostałam szlaban i nie miałam jak napisac rozdizalu póki nie poprawiłam ocen. Ale teraz już sa dwa ! Miłego czytania i komentujcieee ;***

PS. Podajcie w komentarzach swoje maile, twittery jeśli chcecie byśmy informowały o nowym rozdziale ! ♥
__________________________________________________________________________________



Rozdział 7

Stoję właśnie z Pat przy głównym wejściu do szkoły i zamiast zachowywać się jak normalna dziewczyna, kręcę się wokół własnej osi. Powód naszej obecności tutaj jest prosty -Urco Tower.
Hmm, kimże on jest ?
To NAJLEPSZY CHŁOPAK NA
Ś
WIECIE !
Poznaliśmy się trzy lata temu w supermarkecie, byłam razem z Patrishią na zakupach i biegałyśmy od jednej półki do drugiej, wszystko byłoby w porządku gdybym w pewnym momencie nie wpadła na niesamowicie przystojnego blondyna. Akurat niosłam karton mleka i cóż wpadając na chłopaka rozwaliłam go w ramionach. Zarówno on jak i ja byliśmy mokrzy.
-Boże, przepraszam !-powiedziałam wtedy zakrywając usta dłońmi i ignorując śmiech mojej przyjaciółki. Natomiast blondyn spojrzał na mnie oczami niebieskimi niczym niezapominajki i również wybuchł śmiechem. Później to on zapłacił za mleko, my kupiłyśmy nowe i zapoznaliśmy się , by spędzić cały wieczór razem. Kilka dni później spotykaliśmy się przypadkowo prawie cały czas, i wyszło na to, że wszyscy zaczęliśmy ze sobą pisać, umawiać się rozmawiać przez telefon do późna.. Tak oto znalazłyśmy najlepszego przyjaciela i tylko my wiemy, że tak naprawdę Urco jest gejem. Ale to nie przeszkadza nam w niczym, i tak go kochamy, a ja w szczególności. Moją osobliwą cechą jest zamiłowanie do homoseksualistów oraz morskich stworzeń. Tak, wiele łączy te dwie rzeczy...
Wracając jednak do głównego hallu naszej szkoły. Nadal się kręcę i chyba zaraz zwymiotuje.
-Hej laski !- pociągający głos Urco sprawił, że zatrzymałam się gwałtownie i oczywiście wpadłam na niego. Zaczęłam chichotać w jego bluzę i czułam, że on też się śmieje. Jak zwykle niesamowicie pachniał, połączenie męskich perfum i proszku do prania, ach i jeszcze świeżych wypieków. Mama Urco jest cukiernikiem, robi najlepsze ciasta na świecie !
-Okej misiu ! -powiedziała Pat – Mów co słychać, dawno się nie widzieliśmy !
Urco był od nas starszy o rok, tak więc częściej widywano go w starszym towarzystwie, ale dla nas zawsze miał czas.
-Nudy, za to wy macie prace i jak wam idzie ? - uśmiechnął się słodko.
-Nie ! Nie pytaj o to ! Porażka !- oderwałam się od niego – Pracujemy razem z dwoma przystojniakami i tylko Patricia ma szczęście w miłości !
-No widzisz , ja też nie mam !
Patricia śmiała się z nas , dlatego spiorunowałam ją spojrzeniem. Ale ona nie zwróciła na to uwagi.
-Utopmy się w oceanie czarnej rozpaczy...-stwierdziłam biorąc Urco pod rękę.
-Tak na serio - Pat próbowała coś powiedzieć ale marnie jej to wychodziło , była niesamowicie rozbawiona- Urco kto ?
-Co ? - tak, nie tylko ja nie rozumiem Patrici.
-Wdech i wydech honey – powiedziałam, a ona posłuchała mnie bo to przecież grzeczna dziewczynka.
-OK. Urco kto podbił twoje serce ?
-Ktoś kogo znacie – pokazał nam język.
-Okej nawet jeśli nam nie powiesz, to i tak idziesz dziś z nami na cmentarz w nocy -wypaliłam.
-CO !?
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Potrzebny nam obrońca, nigdy nie wiadomo kiedy zombie wyjdą z grobów !- stwierdziłam.
-Natalie znów gadasz jakbyś coś brała – Pat spojrzała na mnie mrużąc oczy. Do końca przerwy nie mówiłam już nic.
Urco zgodził się z nami iść i wszyscy mieliśmy się spotkać pod moim domem o ósmej. Nie mogłam się już doczekać ale niestety zostało jeszcze mnóstwo czasu. Musiałam przeżyć dwa wuefy i kilka godzin w naszej jakże wspaniałej pracy.
Wychodziłyśmy właśnie z przebieralni, już w naszych super strojach na w-f kiedy zauważyłam coś dziwnego, nie zgadzało się to z żadnym piątkiem od początku roku szkolnego. Prawie wpadłam na dziewczyny ze starszej klasy wchodzące na naszą gigantyczną salę gimnastyczną.
-Co one tu robią ? -spytałam Pat.
-Nie wiem , miałam spytać o to samo.
Fakty powoli docierały do mojej głowy, skoro są tu te dziewczyny są też chłopcy. Mają z nami wuef , na dodatek jeśli się nie mylę to klasa Nico i Liama....
-BOŻE Patricia ! Mamy z nimi w-f ! - oczywiście musiałam wpaść w udawaną histerie. Pat śmiała się ze mnie kiedy wchodziłyśmy na sale.
-Ok, Natalie, przestań , lepiej patrz !
Omiotłam wzrokiem całą salę, można było podzielić ją na trzy „boiska” i tak też zrobili nauczyciele, na jednym chłopcy ze starszej klasy szykowali się do gry w koszykówkę, zauważyłam Nico w seksownej czarnej bokserce. Gdybym mogła usiadłabym przed nim i przez te dwie godziny podziwiała jaki jest boski. Niestety to niedopuszczalne. Na drugim”boisku” dziewczyny grały w siatkówkę, wiadome było, że nasza klasa będzie robić dokładnie to samo co one. Zresztą my nigdy nie robiłyśmy nic innego, a jeśli chodzi o mnie i gry zespołowe, to tylko stałam i oglądałam swoje paznokcie, nic dziwnego, że cały czas dostawałam piłką po głowie. Niechcący.
Oczywiście dziś było tak samo. Nie minęło nawet dziesięć minut, a ja już siedziałam na ławce z obolałym czołem. Widziałam jak Nico pokłada się ze śmiechu w drugim końcu sali. Super...
Na drugiej godzinie nauczyciele wymyślili coś naprawdę fenomenalnego , założę się że to specjalnie dla mnie. Szatańska gra – zbijak. Piłka jest wszędzie, ludzie biegają po całej sali niczym mrówki gdy ktoś zacznie grzebać w ich mrowisku na chodniku. Gramy wszyscy na całą sale. Nie ma się gdzie schować. Jednak ja mam na to wszystko sposób , stoję sobie z boku jak gdyby nigdy nic, nie ruszam się bo i tak nikt nie zwraca na mnie uwagi. Tak więc ja również , ale by się nie nudzić skupiłam się na wpatrywaniu w Nico. Naprawdę nigdy w życiu nie widziałam kogoś równie przystojnego.
-Natalie ! - Patricia wyrwała mnie z zamyślenia. Boże jak to się stało że nagle na polu bitwy zostałyśmy tylko my dwie !? Jedyną pocieszająca rzeczą było to, że przed nami stały Klara i Jane . Spojrzałam znacząco na Pat, ona już wiedziała o co mi chodzi. Wszystko zdradzał mój uśmiech. Przeczesałam włosy dłonią i podeszłam do przyjaciółki. Poprawiłam swoje nerdy, które tak naprawdę powinny leżeć gdzieś na parapecie, ale lubiłam narażać je na niebezpieczeństwo. Nasze „przyjaciółeczki” w skąpych strojach stały krzywo kompletnie nie wiedząc co mają robić. Natomiast my z Patricią gdy tylko dostałyśmy piłkę wspaniale ja wykorzystałyśmy. Nie minęła chwila,a Jane leżała na podłodze. Rzeczywiście może za mocno rzuciłam … Jednak nie miałam czasu ani zamiaru użalać się nad nią, po chwili wstała i piłka poszybowała w moja stronę. Chwyciłam ją w locie i podałam do Patrici, która od razu trafiła Klarę. Nie tylko ja byłam zaskoczona tym jak szybko udało nam się pokonać obie dziewczyny. Zaczęłam się śmiać i podbiegłam do Patrici, przybiłyśmy wysoką piątkę na znak zwycięstwa. Dopiero teraz zwróciłyśmy uwagę na to co zaczęło się dziać na sali.
Najpierw zobaczyłam Liama , dopiero później Nico. Nie byłoby to żadną nowością gdyby nie to, że obydwoje stali teraz bez koszulek. Dziewczyny podchodziły do nich i podniecały się ich nieziemsko wyrzeźbionymi torsami. Zmiękły mi kolana kiedy spojrzałam na Nico, chwilę później wpatrzyłam się w jego oczy , a on pochwycił moje spojrzenie. Zalała mnie fala czerni i wiedziałam, że niedługo stanie się coś co zmieni nasze stosunki o sto osiemdziesiąt stopni. Speszona odwróciłam wzrok, Pat stała jak zaklęta oczarowana Liamem.
Udałam, że nie zauważam sytuacji, szybkim krokiem przeszłam koło tego zbiegowiska i wyszłam z sali. Oparłam się o ścianę szatni i popatrzyłam w sufit. Ile bym dała by móc GO przytulić, by ON był mój ! Owszem byłam okropnie zazdrosna o te wszystkie laski, które bezkarnie go dotykały.
Odskoczyłam od drzwi w chwili gdy wraz z dzwonkiem weszła Patricia. Widziała moja minę, tak więc nawet się nie odezwała. Była to nasza ostatnia lekcja, gdy tylko wyszłyśmy zobaczyłyśmy czekającego na nas Urco. Humor od razu mi się poprawił zwłaszcza, że gdy rzuciłyśmy się z Patricią by serdecznie go uściskać nasi kochani chłopcy akurat przechodzili obok. Co za zbieg okoliczności , ale jaki korzystny !

Gdy zapadł zmierzch stanęłam przed swoim domem i rozejrzałam się , Patrici ani Urco jeszcze nie było. W księgarni nie paliło się żadne światło, toteż ulicę oświetlała jedynie latarnia stojąca po drugiej stronie kanału.
Ś
wiatło odbijało się od czarnej jak smoła tafli wody. Odkąd byłam mała nigdy nie podchodziłam do krawędzi w obawie, że wpadnę i nigdy więcej się nie wynurzę.
Usłyszałam kroki i spojrzałam w lewo, uśmiechała się do mnie twarz mojego przyjaciela.
-Hej słońce, Pat jak zwykle się spóźnia ? - powitał mnie.
-Tak ! Ale nie zamierzam po nią chodzić , umawiałyśmy się tutaj !
-Zaraz przyjdzie nie martw się -pogłaskał mnie po głowie. W tej samej chili poczułam wibracje telefonu , oczywiście to Patricia !
-Słucham ? -powiedziałam szorstko.
-Natalie , zaraz będę, idźcie w moją stronę !
-Nie ma mowy! Czekamy tam gdzie się umawialiśmy – powiedziałam mocno akcentując ostatnie zdanie, po czym rozłączyłam się.
-Zaraz będzie -powiedziałam z uśmiechem do Urco , zaśmiał się krótko.
Patricia przyszła pić minut później, nie chcąc tracić czasu od razu ruszyliśmy w stronę cmentarza.
Po drodze wytłumaczyłyśmy Urco jaki jest nasz główny cel, nie był do końca zadowolony, ale nie opuścił nas. W końcu stanęliśmy przed bramą, wiecznie była otwarta to też w ciszy dreptaliśmy teraz po głównej alei. Na końcu drogi wznosił się mały strzelisty budynek, tam właśnie zmierzałyśmy.

Pat pchnęła stare drewniane drzwi a ja zapaliłam latarkę trzymając Urco za rękę. Światło sprawiało ze kaplica wydawała się jeszcze straszniejsza. Oświetliłam drzwi które poprzednim razem ukrywali za sobą Liam i Nico, całe były w niepokojących znakach. Okazało się, że również były otwarte.
-Za łatwo nam idzie-stwierdziłam. Za drzwiami były schody długie czarne prowadzące do podziemi. Patricia ochoczo stanęła na pierwszym stopni. Ale no chyba ta dziewczyna sobie kpi ! My mamy tam wejść, przecież ja już teraz dostaje zawalu. BOZE MIEJ MNIE W OPIECE.
Poszliśmy za nią , czułam się jakbym szła wieczność.
-Patricia umrzemy, to nie jest dobry pomysł, wracajmy-mówiłam cały czas zestresowana,z łzami w oczach. Urco ściskał moją rękę
Schodziliśmy coraz głębiej przez co robiło się coraz zimniej.
Boże gdyby teraz wyczerpały się baterie w mojej latarce, umarłabym ze strachu. Wcześniej chyba bym popuściła w majtki, a no i zaczęła wrzeszczeć.
Szliśmy teraz wąskim korytarzem i próbowałam nie myśleć, ze nad nami zakopane jest mnóstwo tropów. Niestety nie potrafiłam i wyobraziłam sobie nawet że jeden z umarlaków spada na moją przyjaciółkę. Podzieliłam się głośno ta myślom, a PatriciaPatricia krzyknęła tylko: -Natalie przestań !
-Pomyśl o zombie albo o duchach- wyszeptał Urco prosto do mojego ucha, zadrżałam.
-Jeśli przeżyjemy tutaj i tak zabiję cię na zewnątrz !
Chłopak dmuchnął mi jeszcze tylko w kark i zamilkł. Szliśmy w milczeniu póki nie zobaczyłam w oddali światełka.
-Boże to niczym światło w tunelu...Czy tylko ja je widzę ? Umieram? Czy może to w końcu koniec tego korytarza? PATRICIA JA ZARAZ UMRE ZE STRA-A-A-A-A-CHU.- wrzasnęłam dzieląc się z przyjaciółmi myślami , w takich chwilach zazwyczaj nawijałam bez końca, ot tak ze zdenerwowania.
Przyspieszyłam kroku widząc, że żółte światło jest coraz bliżej, wyminęłam Patricie ciągnąc za sobą Urco. Nie wytrzymałam i zaczęłam biec. Pat tylko krzyknęła moje imię zdekoncentrowana i szybko do nas dołączyła. Znaleźliśmy się w niedużej okrągłej komnacie. Tylko podłoga wyłożona była marmurem, ściany to sama ziemia, z uchwytami na pale drewna które teraz lśniły żywym ogniem. Nie zastanawiałam się nawet jakim cudem się palą skoro jesteśmy głęboko pod ziemią. Na środku pomieszczenia stała mała katedra a na niej złota szkatułka.
-SWIATŁO ! -krzyknęłam , a moi przyjaciele kompletnie mnie zignorowali i mimo że skakałam dookoła jak wariatka wiedziałam ze Pat podchodzi do szkatułki i uważnie się jej przygląda. Gdy dotknęła jej palcami stanęłam gwałtownie i przerażona powiedziałam:
-Uważaj to musi być pułapka ! Zaraz ze ścian lub sufitu posypią się węże albo skorpiony ! Pająki, skarabeusze, modliszki ! -wyliczałam aa ona popatrzyła na mnie kpiąco.
-Natalie to nie żaden Indiana Jones- po czym odwróciła się do szkatułki i odpięła zameczek, który z niejasnych przyczyn był otwarty.
-Za dużo filmów przygodowych skarbie- stwierdził Urco przygryzając wargę. Wyglądał wtedy tak uroczo, aż dziw że jeszcze nie miał chłopaka. Przecież te jego usteczka aż chciało się słodko po maltretować. Stanęłam wraz z nim za Patricią by zobaczyć co wyjęła ze szkatułki. Był to kawałek pergaminu, złożony na cztery części jakby wyrwany z całości.
-Kartka ? Tyle zachodu o jedną kartkę? Nie wierze.- stwierdziłam odchodząc.
-Natalie to jest fragment mapy !-żachnęła się Patricia rozkładając papier. Rzeczywiście na kartce widniał czerwony znaczek, niczym krzyżyk na pirackich mapach. Jednak to było coś innego, poprzecinane czarne ulice , ich kilka nazw , trochę drzew i czerwony pentagram.
-Podoba mi się to, czeka nas wielka tajemnica – uśmiechnęłam się z wredną satysfakcją wypisaną na twarzy.
Nie wiem jak zdołaliśmy wrócić, Urco chyba musiał mnie nieść. Droga powrotna była jeszcze straszniejsza niż wcześniej. W takich momentach wiele bym dała by nie mieć tak wybujałej wyobraźni fascynującej się nie tylko miłością ale i wszelkimi rodzaju potworami, diabłami czy demonami.
Tej nocy długo nie mogłam zasnąć, z szeroko otwartymi oczyma wpatrywałam się w gwieździste niebo. Nie zasłoniłam rolet, ale teraz nie miałam odwagi wstać by to zrobić. Przecież kto wie co czyha w tej ciemności pod moim łóżkiem, albo w kącie pod biurkiem, albo co gorsza za oknem ?






Rozdział 8

-Ty masz coś nie tak z głową ! – wydarła się na mnie moja młodsza siostra .Wszyscy od zawsze mówili , że jesteśmy do siebie strasznie podobne ,ale ja tej podobizny jakoś nie widzę. Ma okrągłą twarz, niebieskie oczy i normalny nos,a ja ?

-Zamknij się ,dziecko. Wyjdź stąd !- krzyknęłam zdenerwowana. Nienawidzę, gdy ktoś na mnie krzyczy, krew mnie zalewa i w żyłach płynie ogień. 
-Jak mogłaś zabrać moją ulubioną bluzkę i ją zniszczyć. Ty głupia, brzydka i nadęta krowo !-powiedziała z uśmiechem na twarzy. Myśli, że się tym przejmę ! Obrażając mnie ,obraża siebie !
-Haha ! Moje włosy są przynajmniej normalne ,nie wyglądają jak siano! Ty dziewko z rozdwojonymi końcówkami – powiedziałam złośliwie. Moja siostra wyszła wściekła z pokoju. Cóż za okropny sobotni dzień! Miałam serdecznie dość wszystkiego ! Szkoły, rodziców i tego że ten dureń Liam umawia się z moim największym wrogiem!
Ach, te jego piękne czarne oczy, zawsze marzyłam o tym , aby spotkać chłopaka z takimi oczami .Przez chwilę rozmyślałam nad jego idealną twarzą. Z marzeń wyrwała mnie mama , kazała mi iść wcześniej do pracy! Wzięłam swój plecak w ,którym miałam książkę od matki bliźniaków. Była strasznie ciekawa i opisyała stworzenia nie z tego świata ! Piekielne potwory i mityczne stwory .Pełna dobrej nadziei szłam w stronę wielkiego budynku z uroczą brzoskwiniową elewacją. Niczym ninja wemknęłam się do księgarni. Ruszyłam w stronę kuchni . Już miałam do niej wejść gdy nagle usłyszałam głosy. Zaczaiłam się za drzwiami tak ,by móc wszystko dobrze słyszeć. Od razu rozpoznałam rozmówców; Nico i Liam któż by inny .
-Powiedz mi bracie, jak mam być dla niej miły ? Jak mam sprawić by zakochała się we mnie po uszy ?-spytał szeptem zdesperowany Nico. Nie wierze.
Kuchnia z której siedzieli wyglądała jak z gazetki. Wszystko nowoczesne i odpowiednio dobrane. Na przeciwko drzwi znajdowały się szafki, kuchenka, mikrofalówka, lodówka oczywiście wszystkie rzeczy w kolorze czerwieni i bieli. Na środku tego niedużego pomieszczenia znajdował się niewielki stół w kolorze śniegu ,a wokół niego sześć krzeseł w tym samym kolorze . Ściany były w kolorze pastelowego pomarańczu. Z kuchni można było wyjść tylko na dwa sposoby, wejściem przy którym stałam ,i drugimi drzwiami znajdującymi się na lewej ścianie, dokładnie na środku .Nico siedział na krześle odwrócony do mnie plecami. Był zgarbiony i… przygnębiony. Jestem w szoku nie spodziewałam się po nim czegoś takiego!

-Po pierwsze jeśli chcesz ją mieć to musisz być dokładnym przeciwieństwem siebie, czyli mną !- powiedział Liam ,pokazując swoje równe śnieżnobiałe zęby. Siedział obok brata opierając się o oparcie krzesła. Wyglądał tak seksownie , że miałam ochotę podejść i go przytulić.
-To nie jest śmieszne... Nie mogę się zamienić w dziecko szczęścia jakim jesteś Ty- mruknął Nico. Widząc reakcje jego brata stwierdziłam , że trochę go to zabolało. Wykrzywił tę swoją piękną twarz w grymasie i zastanawiał się przez chwilę.
-Nie jestem dzieckiem szczęścia po prostu jestem zabawny ,inteligentny ,a do tego zabójczo przystojny. Nic nie poradzę na to, że urodziłem się jako ideał- odparł Liam uśmiechnięty.
-Tak ,ideał frajera – zripostował Nico
-Ja FRAJER? Śmieszny jesteś ,wiesz? Ale ja nie przynajmniej nie zgrywam wielkiego twardziela od siedmiu boleści- odpowiedział szybko jego brat.
- Dobra, koniec. Wybacz. Co mam zrobić , żeby Natalie sie we mnie zakochała ?- spytał Nico z powagą w głosie.
-Wiesz ja bym Ci radził pokazać siebie. Pokocha Cię za to jaki jesteś – powiedział Liam. Oparłam się cicho o framugę , tak by wyglądać spokojnie chociaż gotowało się we mnie ze szczęścia! Nico zakochał się Natalie!!! Wreszcie! 
-Myślisz ,że to wypali ?- szepnął Nico .
-Myślę , że nie będziesz się musiał zbytnio starać o względy Nat, po części już je masz –wtrąciłam się. Gdy tylko wypowiedziałam te słowa bliźniacy podskoczyli jak oparzeni. 
-
Patricia !Co Ty tu robisz? – spytał przerażony Nico klnąc głośno. Zaraz potem wyszedł prawie biegiem z kuchni drugimi drzwiami. Powstrzymywałam się przed parsknięciem śmiechem. W tym czasie Liam przyglądał mi się bardzo uważnie. Gdy tylko to zauważyłam miałam ochotę usiąść i patrzeć się godzinami w jego oczy, które przyprawiały mnie o gęsią skórkę.
- Tak więc, widzę ,że pojawiłaś się wcześniej . Jesteś aż tak chętna do pracy ze mną ?- spytał Liam unosząc brwi.
-Żebyś wiedział , marzę tylko o chwilach ,kiedy będę mogła przypatrywać się dyskretnie Twoim oczom ,które są jak piękne niebo w bez pochmurną noc.- powiedziałam to i zamarłam. Co ja takiego powiedziałam?! Nie wierzę ! Przy tym chłopaku zawsze paplam jak głupia.
Liam uśmiechnął się szeroko i poczułam , że miękną mi kolana od tak zniewalającego uśmiechu.

- Cieszę się , że na widok moich oczu przychodzą Ci do głowy tylko wspaniałe poetyckie porównania.- wstał , zrobił dwa duże kroki i już był przy mnie. Czułam ciepło jego ciała ,które mnie podniecało i zniewalało. Ubrany był w białą koszulkę ,która dokładnie pokazywała jego idealne mięśnie, czarne rurki ,a do tego szare conversy. Odległość między naszymi głowami wynosiła kilkanaście centymetrów. Poczułam woń wanilii i jakby powiedzieć drzew ,żywych pięknych dużych drzew.
- Nie pochlebiaj sobie, czytam dużo i czasami opisuję tak rzeczy – powiedziałam i poczułam jak żar jego oczu przenika we mnie. To uczucie było najwspanialszym uczuciem jakiego w życiu doznałam. Tak jakby stado motyli pieściło Twoją skórę , dosłownie wszędzie.Zatraciłam się w tym doznaniu nawet nie wiem na jak długo. I nagle czar pękł jak bańka mydlana. 
-Czeeeeeeeść! Co tam robicie ?- Krzyknęła Natalie. Podskoczyłam i walnęłam głową w czoło chłopaka.
Natalie stała przede mną i patrzyła na mnie z dziwnym błyskiem w oczach. Po chwili rozszyfrowałam co oznacza ten błysk…. Ona jest zazdrosna. Serce mnie aż zabolało. Niemożliwe? Ona jest zazdrosna o mnie? Ta Natalie Angie Rose Stone (uwielbia wszystkie swoje imiona
) ! Ona zawsze jest ode mnie lepsza! Jest ładniejsza , mądrzejsza i jest sobą. Znam ją od dziecka i uważam, że jest wyjątkowa. Jest prawdziwą indywidualistką. Ale Nico coś do niej czujeeeee i muszę szybko jej o tym powiedzieć ! Odwróciłam się .Liam stał teraz za mną oparty o futrynę .Czułam ciepło jego ciała i idealnie wyrzeźbioną klatę. Ach…!
-Hej- powiedział Liam cicho.
-O cześć, kochana! A nic tak sobie stoimy i ... Eeee… patrzymy ?- powiedziałam spokojnie i spojrzałam na Liam’a , jego oczy lśniły, bawiło go to. Nie miałam takiej zabawy jak On.
-Patrzycie ? Na co ? Przecież stoicie w kuchni, głupia – mruknęła Nat. Liam uśmiechnął się do niej szeroko i spojrzał na mnie.
- Patrzymy na różne rzeczy ale to już jest moja i jej tajemnica- szepnął. Natalie po raz kolejny błysnęły oczy.
- Pat, czy możemy porozmawiać na osobności?- spytała lekkim tonem Nat .
- Hmmm ? Coś się stało ? – spytałam wybita z równowagi. Moja najlepsza przyjaciółka podeszła do mnie i brutalnie szarpnęła mnie za łokieć , wyprowadziła z kuchni ,idąc szybkim krokiem. Skręciła w lewo i pognała do mojego stanowiska pracy. Konkretniej tam gdzie dziś z Liam’em miałam układać książki. Czasami myślę , że nigdy nie skończymy tego układać.  
-Tak więęęc ?- spytała niecierpliwie Nat.
- Tak więc? Nie wiem o co Ci chodzi ! Ale mam dla Ciebie , wiadomość! Padniesz z zachwytu jak Ci powiem. Dobra może lepiej usiądź. –zrobiłam pauzę i poczekałam , aż usiądzie.Ta dziewczyna jest nie możliwa, krzesło stoi obok, a ona siada po turecku na podłodze. -odchrząknęłam i zaczęłam spokojnie- Nico prosił dziś Liam’a , aby ten mu powiedział jak ma się zachowywać , aby ... zdobyć Twoje serce – przeszłam do szeptu , nie chciałam , aby ktoś mam tu na myśli Nico , Liam’a bądź ich mamę, nas podsłuchał, to nie było by fajne.
- Naprawdę!? – Wykrzyczała szczęśliwa Nat. Po usłyszeniu dobrej wiadomości wstała i skakała przez chwilę, z resztą jak zwykle gdy bardzo się cieszyła. Zaczęła się kręcić dookoła własnej osi piszcząc jak wariatka.
- Nie na żarty! Oczywiście , że tak – powiedziałam głosem bliźniaczek z naszej szkoły.
- Ach! Wiedziałam , wiedziałam! O mółj Boże, o Boże !!! A tak między nami mnie co się dzieje między Tobą a Liam’e ?
- Co się między nami dzieje? Nic. Jesteśmy tylko przyjaciółmi- powiedziałam.
- Kłamczucha! Haha! Widzę przecież jak na niego patrzysz . Po za tym, On na Ciebie patrzy podobnie- zaćwierkała wesoło moja przyjaciółka.
-Naprawdę patrzy się na mnie inaczej niż na inne ?- spytałam zaciekawiona.
-Oczywiście. – powiedziała ,wstając i wyszła szybkim krokiem, robiła tak dosyć często. 
Super zostałam sama, mogłam się tego spodziewać. Położyłam na stole torbę, otworzyłam ja i wyjęłam telefon. Zaczęłam sprawdzać Twitter’a oparta o stół.
- Skąd to masz ?- ktoś za mną nagle głośno krzyknął. Liam.
Zszokowana odwróciłam się i zauważyłam gotrzymającego w ręce dużą książkę w twardej okładce o kolorze czerni. Tytuł błyszczał dużymi, złotymi literami. ‘Księga Prawd’, tak nazywała się ta książka , totalne wariactwo , dostałam ją od mamy bliźniaków. Na początku byłam w szoku ale teraz nie ruszam się bez tej książki ani na krok. Czuję ,że jest wyjątkowa. Ona mnie przyciąga.

-Nie Twój interes- odpowiedziałam. Drażniło mnie strasznie gdy ktoś na mnie krzyczy, On chyba zwariował.
- Hah, nie mój interes? Mylisz się to jest moja sprawa. To jest moja książka. –warknął 
- No to już nie jest Twoja , przykro mi.- podskoczyłam , aby dosięgnąć książkę ale On był wyższy ode mnie o prawie piętnaście centymetrów .Niestety , nie dałam rady dosięgnąć swojej własności.
-Nie.Zapomnij. 
- Oddaj mi ją i idź to tej swojej zasranej dziewczyny, której iloraz inteligencji wynosi zaledwie dziesięć…. – warknęłam
- Hah , czyżbyś była zazdrosna ?- powiedział tonem przepełnionym słodyczą i wrogością.
- Żartujesz sobie ? Jeśli tak to ten żart nie był wcale śmieszny!
-Nie to nie był żart, zazdrośnico- uśmiechnął się słodko , ma jeden dołeczek , w lewym policzku…. Awww! Co ja gadam! Przecież jestem na niego zła! Głupek ! Jak On śmie, zarzucać mi , że jestem zazdrosna o te kretynkę .
- Przestań, to nikogo nie bawi, durniu. Oddaj mi tę książkę, już! – Wywrzeszczałam na niego z całą złością.
- Dobrze proszę, ale jeśli chodzi o mnie i o jedną z bliźniaczek zerwałem z nią , nudna była , a Ty jesteś jeszcze nudniejsza- powiedział. Jego słowa ociekały jadem. Udało mu się trafił w mój słaby punkt. Boli mnie to co powiedział. Jak mógł ?
- Ja nudna? Nie wydaje mi się. Poza tym nie obchodzi mnie Twoje zdanie. – powiedziałam tak jakbym nie usłyszała jego wcześniejszych słów 
- Dobrze. W takim razie może chcesz posłuchać o sobie jeszcze ?- spytał cierpko.
-Nie , ponieważ jak mówiłam nie obchodzi mnie Twoje zdanie! – wrzasnęłam. Liam , uśmiechnął się triumfalnie, położył książkę na stole i wyszedł . Głupi pajac ! Jak śmiał powiedzieć coś takiego. Te słowa bolą i przeszywają moje serce. Otarłam łzy z oczu. O nie, nie dam mu satysfakcji i nie popłaczę się. Podeszłam do książki, rozsiadłam się przy stole i zaczęłam znów ją przeglądać. Tym razem nie wiem jakim cudem ale zatrzymałam się na stronie z obrazkiem dużego wilka, z sumie nie był to wcale wilk ale bardzo go przypominał. Był on wielki i cały czarny, jedynie jego oczy były niesamowicie białe, wydawały się być puste w środku. Pysk zwierzęcia był wielki z wystającymi dużymi kłami. Łapy miał ogromne zakończone ostrymi szponami. Wyglądał obrzydliwie. Dostałam dreszczy patrząc na ten obrazek. Pod nim znajdował się krótki opis
‘Ogar piekielny.Jest to jeden z najniebezpieczniejszych pomiotów szatana. Powstał by pilnować Diabła i paktów zawartych z ludźmi. Tylko demony mogą go pokonać. Zwykły człowiek nie jest w stanie stawić mu czoła lecz może uciec w święte miejsce, tam bowiem ogar nie ma prawa się dostać. Rozpoznać go można po charakterystycznym dźwięku jaki z siebie wydobywa, przypomina on przejechanie czymś ostrym po szkle. W piekle ten dźwięk nazywa się wykiem.’
Wróciłam do rzeczywistości i układania alfabetycznie książek. Czemu było ich tu aż tyle ? Nie sądzę ,aby w naszym szanownym mieście znalazło się tyle osób które chciałoby kupić aż tyle książek . Osobiście z przyjemnością wykupie całą księgarni. Zapewne rodzice wpadną w szał kiedy zacznę to robić ,dadzą mi karę. Ale cóż życie jest brutalne. Po skończeniu pracy wyszłam z księgarni. Zaczęłam iść ciemnymi uliczkami. Zapewne wiele dziewczynek przestraszyłoby się i poszło bezpieczną drogą jednak ja do takich nie należę. Nie żebym była jakaś nienormalna… Dobra jestem nienormalna, ale co tam. Idąc ,ciemną alejką usłyszałam jakieś dziwne zgrzyty zupełnie jakbym słyszała nudzącą się Natalie w restauracji, kiedy to jeździ widelcem po ściankach szklanki... Drgnęłam. Mój chory umysł wymyśla jakieś ogary piekielne. To całkiem śmieszne. Pewnie mi się coś wydaje. Uliczka , jak uliczka, zwykła wszędzie kontenery ze śmieciami, duże kartonowe, zupełnie tak jak w tych amerykańskich filmach... Przyspieszyłam kroku ,tak tylko dla pewności. Nagle zza jednego z kartonów wyleciało coś czarnego , znajdowało się jakieś pięć metrów ode mnie. Odruchowo zrobiłam krok w tył. Strach mnie obleciał.
Odwróciłam się i biegiem pognałam przed siebie myśląc gorączkowo nad tym gdzie się schronić. W ogóle co to jest ? Przerośnięty wilk ? Odwróciłam by postarać się zidentyfikować goniące mnie stworzenie. Zauważyłam tylko te białe oczy ,które widziałam w książce, przez którą pokłóciłam się z Liam’em.
Jeśli mam teraz umrzeć to szkoda , że On nie wie co do niego czuje. Nawet nie wiedziałam ,że mam tyle siły w nogach. Wychodzi na to ogary piekielne istnieją albo naprawdę jestem psychiczna. Przecież nie mogę go pokonać! Jestem tylko człowiekiem małym, marnym i słabym! To cud , że w ogóle sięgnęłam po tę książkę , dzięki temu wiem gdzie mogę uciekać. Nagle przede mną wyrosła jakaś ciemna duża postać. No nie ! To drugi ogar piekielny albo ten sam. Wzięłam głęboki oddech i ile sił w nogach, które mi jeszcze zostały pognałam nieświadomie do najbliższego kościoła, jeszcze tylko trzy uliczki! Najpierw muszę biec ulicą Nat , dobiec do jej domu , minąć go i przy następnym rozwidleniu skręcić w lewo, następnie przebiec pięćdziesiąt metrów i skręcić w prawo. Przebiegam właśnie dom mojej przyjaciółki kiedy ogar się na mnie rzucił. Przewróciliśmy się i zaczęliśmy się toczyć. Odruchowo zaczęłam go zrzucać siebie. Oczywiście nie dałam rady. Jego białe oczy patrzyły tylko na mnie , a z pyska mu śmierdziało śmiercią. Skuliłam i szybko wyśliznęłam się między jego nogami. No nie wierze udało mi się ! Skoczyłam na równe nogi i pędem dotarłam do kościoła.

Był stary i niewielki w stylu barokowym. Brama duża , czarna z kolcami na końcach. No jasne na moje szczęście brama jest zamknięta ! Nie myśląc za dużo zaczęłam się po niej wspinać , ogar rzucił się za mną . Przez moje ciało przeszedł okropny ból. Odwróciłam się i popatrzyłam na to jak bestia wgryza mi się w lewą kostkę. Łzy napłynęły mi do oczu .Byłam już u szczytu. Podciągnęłam się do góry z ogarem na nodze. Trzęsłam się jak gdyby było mi zimno ,a przecież wcale nie jest. Ten ból ,który przeżyłam jest tak okropny , że zaraz chyba zemdleję . Ostatkami sił , podciągnęłam się i kolce wbiły mi się w ręce. Pięknie. Przynajmniej przez chwilę zapomniałam o kostce. Nawet nie wiem jakim cudem mi się to udało ale upadłam tyłkiem na ziemie. Bardzo boleśnie. Od razu spojrzałam na lewą nogę. Podciągnęłam spodnie i zamarłam. Nic tam nie było, ani draśnięcia , ani żadnej krwi! Ucierpiały jedynie moje dłonie. Były teraz całe we krwii. Nie wierzę! Chyba na serio wariuję . Do moich oczu napłynęły łzy i nie chciałam ich powstrzymywać. Żyć mi się odechciewa. Nagle z dużych drzwi kościoła , ktoś wyszedł. O super ! Będzie teraz patrzył na mnie jak na wariatkę lub autyzm. Zresztą mam to gdzieś! Osoba była ubrana cała na czarno , jedynie to zauważyłam prze łzy.. Podeszła do mnie wzięła mnie na ręce, tak jak matka małe dziecko. Przytuliłam się do tej osoby i poczułam znajomy zapach wanilii i drzew.
Zaraz ,czy to nie jest Liam ? Nie ważne. Zaczęłam czuć się bezpiecznie.
Otworzył bramę kościoła! Otworzył ją! Zaczęłam czuć złość. Dlaczego mu wszystko przychodzi łatwiej? I jakim cudem ta brama była dla mnie zamknięta dla niego nie ? Jakim cudem?!To przecież nienormalne. Przeszliśmy kilka kroków. Chłopak postawił mnie na nogi i otworzył samochód ,który stał zaparkowany przede mną . Czarne porsche, Nats o takim marzy.
Rękawem swetra wytarłam oczy. Liam wyciągał ze swojego auta apteczkę, wyjął z niej spirytus i brutalnie polał mi na ręce. Poczułam ból, ale to było nic w porównaniu z tym co wcześniej, skrzywiłam się lekko. Chłopak zaczął bandażować moje dłonie. Gdy skończył spojrzał na mnie przelotnie i wziął za ramię. Zaprowadził mnie na siedzenie obok kierowcy i zapiął pasy. Jakbym sama nie umiała tego zrobić . Zamknął drzwi i zaraz pojawił się po drugiej stronie . W milczeniu odwiózł mnie pod dom. Gdy dotarliśmy zgasił silnik , odpiął mi pas , wstał i pomógł mi wysiąść. Nie patrzył na mnie w ogóle ale ja wiedziałam , że jest wściekły tylko nie bardzo wiem czy na mnie czy też nie.

-Dziękuję- powiedziałam i weszłam do domu nie patrząc na niego. Źle się z tym czułam . Nie powinien w ogóle mówić takich rzeczy. Poszłam prosto do swojego pokoju by nie wymyślać kłamstw na temat moich dłoni. Wzięłam z biurka butelkę wody i wypiłam ją do dna. Nigdy w życiu nie chciało mi się tak pić. Bolały mnie wszystkie mięśnie. Wzięłam szybki prysznic , siadłam na łóżku i zadzwoniłam do Natalie. Odebrała po trzecim sygnale.
- Czy kiedykolwiek gonił Cię ogar piekielny ?- spytałam.
- Jasne! Często bawię się tak z moim Lucyferem ! – odpowiedziała.
-Pytam poważnie. - Natalie zamilkła. To zły znak 
-Liam mnie podwiózł, a jutro opowiem Ci wszystko co mi się zdarzyło! Nie uwierzysz w to! 
- Dobra nie mogę się już doczekać, oooo! To słodko. A zrobiliście buzi buzi an dobranoc ?- zapytała uroczo moja przyjaciółka.
- Taaa. Zapomnij, przez najbliższy tydzień nie mam zamiaru nawet na niego spojrzeć, a co dopiero odezwać!
- Taaak! I tak będziesz się na niego gapić. Pomyśl tylko o tych jego mięśniach i czarnych włosach !
-Przestań ! Nie będę! Zobaczysz! On mnie irytuje,ta jego perfekcja! Niech się wypcha! Dobra kochanie , padam na twarz. Idę spać! Do zobaczenia! 
- na razie kicia- powiedziała.
Odłożyłam komórkę na biurko i położyłam się. Sen który szybko do mnie przyszedł opowiadał o potworze którego dziś widziałam.
Oraz o pięknym księciu, który mnie przed nim uratował...