czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 3


Rozdział 3

Natalie

Dzisiejszy dzień wydawał się całkowicie normalny. Jednak tego poranka mogłam wstać znacznie później niż zwykle, ponieważ do szkoły miałam na dziesiąta trzydzieści .Na nieszczęście pierwszą lekcją była matematyka. Mimo to postanowiłam chociaż na chwilę o niej zapomnieć .Zjadłam śniadanie,płatki na mleku w zielonej miseczce, umyłam się i ubrałam tym razem w swoją własną bluzę z postacią Dartha Vadera z Gwiezdnych Wojen i w obowiązkowe,czarne rurki. Byłam gotowa by wyjść z domu. Tak też zrobiłam , pożegnałam się z mamą i ruszyłam ku zachodzącemu słońcu. W rzeczy samej największa gwiazda we wszechświecie właśnie wschodziła, ale chciałam rzucić dosyć nie oryginalnym tekstem jaki pojawia się często w kultowych westernach.
Szłam spokojnie nie zważając na ludzi , jedynie na drogę którą znałam na pamięć, więc nie mogłam się zgubić pod żadnym pozorem w tej mgle, która nie dawała Wenecji spokoju już od połowy tygodnia. Nuciłam pod nosem japońską piosenkę którą usłyszałam kiedyś w jakiejś niedorzecznej kreskówce. Największym zaskoczeniem tego dnia było to, że moja przyjaciółka po raz pierwszy zjawiła się punktualnie. Po drodze do szkoły jak zwykle wpadłyśmy do Johna tym razem po czekoladowe i pomarańczowe ciasteczka. Mimo tego jakże dokładnie wymierzonego czasu spóźniłyśmy się na lekcje. Myślałam ,że nauczycielka nas zabije. Na dodatek nie zrobiłam zadań które były zadane jako przygotowanie do egzaminu. Jednak przeżyłam do przerwy, odetchnęłam z ulgą wychodząc z sali.
-Hej Nat, zauważyłaś, że nie ma Tammy ?-spytała Patricia gdy doszłyśmy do setnej sali gdzie miała się odbyć lekcja fizyki.
-Nie,byłam zbyt przejęta kolejną jedynką z matmy. Ale jeśli jej nie ma to w takim razie od kogo przepisze zadanie z fizyki !?
Dzisiejszy dzień zapowiadał się pięknie, a teraz stał się tym najgorszym. Na lekcji oczywiście musiałam iść do odpowiedzi, a że nie zrobiłam pracy domowej dostałam następną złą ocenę. Po czym idąc na parter wywaliłam się na schodach lądując po stopami wrednych bliźniaczek Klary i Jane. Dwie paskudne blondynki które chcą być divami naszej szkoły. Jedyne czego im zazdroszczę to usta ,duże ,pełne, malinowe.
Tyle że nie jestem jednak taką szarą myszką co odejdzie speszona gdy się z niej śmieją. Może i wyląduje na dywaniku u dyrektora ale nie pozwolę by ktoś mnie poniżał.
-Heej Jane masz nieogolone nogi – złożyłam usta w dzióbek patrząc na jej buty i chwyciłam ją za łydkę , pociągnęłam ją z całych sił, a ta złapała się siostry w geście ratunku. Niestety nie zadało się jej to na nic, a mnie zadowoliło. Upadły obydwie lądując obok mnie na podłodze . Tak i właśnie dlatego nie nosze butów na wysokim obcasie. Podniosłam się, otrzepałam ciuchy i podeszłam do śmiejącej się przyjaciółki.
-Widzisz ten dzień nie jest jednak taki zły-stwierdziła.

-Jest, mamy historie, a ja nic nie umiem na kartkówkę-ale cóż poradzić to byłam właśnie ja. Nie uczyłam się prawie w ogóle, wolałam udawać że to robię , a tak naprawdę siedzieć i grać na telefonie. Byłam bezczelna dla nauczycieli, na lekcjach siadałam zawsze na końcu i jedyne co robiłam to rysowałam.

Mój tata mówi że to do niczego mnie nie doprowadzi , nie przyda mi się w życiu, ale cóż poradzić jak kocham to robić !
Po szkole jak zwykle przywędrowałyśmy z Patricią pod mój dom i właśnie w chwili gdy miałyśmy wchodzić do księgarni zaczęło mi niesamowicie burczeć w brzuchu.
-Nie ma tak dobrze, powiedz że wrócę po obiedzie ! - oznajmiłam przyjaciółce i niestety zostawiłam ją na pastwę Nico i Liama.
Och Pat poradzisz sobie ! Wierze w ciebie ! Weszłam do domu witając się głośno z mamą. Była zdziwiona dlaczego nie jestem w pracy ale wytłumaczyłam jej, że jestem zbyt głodna by się jakkolwiek skupić na tym co robię. Kiedy zjadłam pyszne spaghetti przygotowane przez moja mamusię udałam się do pokoju by zanieść plecak. Rzuciłam się na łóżko by chociaż chwilę pomyśleć w spokoju. Podniosłam dłonie do góry wyobrażając sobie, że dotykam gwiazd, i niestety zobaczyłam że jestem cała w korektorze i tuszu. Szłam właśnie umyć ręce gdy przechodząc obok pokoju mojego brata zwróciłam uwagę na pewien kompletnie nie istotny szczegół. Okno wychodziło dokładnie na jedno z tych w księgarni. Podeszłam bliżej i otworzyłam je na całą szerokość, szybko zorientowałam się że to należące do sklepu też stoi dla mnie otworem ,a pod jego parapetem znajduje się drewniana podłoga i schody. Zastanowiłam się przez chwilę i pobiegłam na korytarz do schowka skąd wygrzebałam kłębek jasnoróżowej wełny. Zawiązałam dwa kawałki na obydwu rączkach okna i wywnioskowałam że obydwa domy dzieli odległość nie większa niż trzydzieści centymetrów. Wdrapałam się na parapet i stwierdziłam że to co robię to jeden z tych moich najgłupszych pomysłów na świecie. W myślach jak to zawsze w takich sytuacjach powtarzałam sobie ”Zabiję się, zabiję”. Moim celem było wejście do mojego miejsca pracy przez okno i udało mi się ! Jestem fenomenalna.
Schyliłam się jeszcze by złapać powiewające sznurki wełny i pociągnęłam je z całej siły tak by okno się zamknęło, nie nie przymknęło, zamknęło. Po czym odwróciłam się gwałtownie by zobaczyć na parterze Patricie z niewielkim pudlem pełnych małych styropianowych kulek,Liama ze szczotką na kiju i Nico opartego o ladę z tym swoim czarnym kubkiem z napisem „I LOVE ROCK” Nie żeby coś ale też bym taki chciała...Mam tylko jeden duży z banku i drugi który kiedyś dostałam na urodziny z rysunkiem dwóch piesków.
-Heeej ! -zawołałam nagle śpiewnie by odwrócili się w moją stronę. Boże Pat aleś ty nieogarnięta ! Dziewczyna widząc mnie upuściła to co trzymała w rękach i wpadła na Liama który by ją złapać upuścił szczotkę i rozległ się nie lada huk łącząc upadek kilkunastu książek i drewnianej belki. Jedynie Nico miał minę mówiącą” Jak ona do cholery się tam znalazła?!” i nie powiem by mi się ta reakcja nie podobała.
-Nat przestraszyłaś mnie ! -stwierdziła Patricia kiedy stałam już obok niej na dole.
-Wiem, o to chodziło- powiedziałam nieszczerze. Tak naprawdę kompletnie nie miałam opracowanej tej akcji więc wyszło jak wyszło.

-Dobra...-odezwał się Nico swoim niskim seksownym głosem który przyprawiał mnie o dreszcze- Liam dziś ty bierzesz Natalie...
Mówił spokojnie ale jego brat wszedł mu w słowa.
-Nie ma mowy ! - uśmiechnął się zadziornie do chłopaka i chwycił moją przyjaciółkę za rękę ciągnąc w kierunku regałów. Pat zdezorientowana niosła szczotkę.
-Nie lubisz mnie ? - spytałam Nico. Nie odpowiedział kompletnie nic tylko wręczył mi wielkie pudło,sam biorąc to mniejsze i poszedł na górę. Nie miałam wyboru , musiałam iść za nim. Prychnęłam tylko niezadowolona, co za życie !? Odegram się na nim za te multum książek,kartonu i styropianu w moich rękach...
Na piętrze kazano mi siedzieć,wyjmować nowe książki i podawać je Nico,który ładnie ustawiał je na półkach. Jedyną nie pasującą rzeczą było to, że przy każdym innym tomie musiałam się zatrzymać i przeczytać zarówno opis opowieści jak i końcowy rozdział czy epilog. Zabawne było zdenerwowanie chłopaka , stał oparty o regał ,mówił do siebie pod nosem stukając palcami o drewno. Natomiast ja chichotałam pod wpływem jego zachowania udając, że śmieszy mnie czytany tekst.
-Czy możesz łaskawie się pospieszyć ?-wysyczał nagle piorunując mnie tymi swoimi czarnymi oczami.
-Może- uśmiechnęłam się pokazując wszystkie swoje zęby.
Jak na złość by przedłużyć mu jeszcze czekanie zaczęłam czytać również pierwsze rozdziały. Myślałam, że zaraz Nico zaraz wyjdzie z siebie, ale on tylko zagryzł wargę aż tak, że mogłaby mu zacząć lecieć krew. Jestem okropna ale cóż poradzić !
Kiedy wreszcie skończyliśmy wzięłam pozbawione książek pudło i podeszłam do barierki robiącej za asekuracje by przypadkiem ktoś nie spadł twarzą na podłogę parteru. W miejscu potencjalnego wypadku szła właśnie Patricia. Wpadłam na dosyć głupi pomysł za który ona nieźle się na mnie wkurzy ale przecież będą jeszcze pozytywy.
-Hej Patricia ! - zawołałam a gdy ta spojrzała w górę uśmiechając się na mój widok cały wszystkie styropianowe kulki wylądowały na niej. Może ktoś przystojny pomoże jej się ich pozbyć...Na to liczyłam jeśli chodzi o tłumaczenie swojego czynu.
-NATALIE !-krzykneła zdenerwowana Pat, w tym samym momencie obok mnie pojawił się Nico.
-Kobiety są takie hała...-przerwał patrząc w dół, po czym zakrył usta dłonią i dałabym głowę że nie chciał po sobie poznać ze to niebywale go rozśmieszyło. Jednak nie udało mu się i zaczął się nieprzerwanie się śmiać.
Godzinę później po przejrzeniu wsyztskich nowych książek samotnie , bo Wielki Pan Przystojny i Zły poszedł sobie zrobić kawę zbiegłam na dół i nie zważając na to gdzie jest moja przyjaciółka krzyknęłam:
-PAT IDZIEMY DO SUPERMARKETU ! -co za determinację słychać w moim głosie. Okazało się jednak, że Patricia stała obok i nie była już wcale zła. Można by rzecz ,że otaczały ją skowronki i na rentgenie jej brzucha na pewno pojawiłby się motyle.
-Tak-powiedziała tylko i biorąc kurtki wyszłyśmy z księgarni. Zimne wieczorne powietrze owiało nam twarze. Ruszyłyśmy w kierunku najbliższego supermarketu, w kieszeniach miałyśmy mały dobytek ale połączony starczy na picie i chipsy ewentualnie coś jeszcze.
Jednak nie szłyśmy do sklepu tylko po zakupy, naszym obowiązkiem niezatwierdzonym przez żaden sejm czy spółkę wyższą było rozwalenie połowy artykułów i skonsumowanie wszystkich istniejących żelek. Do tego również wypróbowanie zabawek i przeczytanie gazet. Robiłyśmy to zawsze w wolnym czasie gdy miałyśmy chwilę odpoczynku od szkoły czy lekcji. Teraz również od pracy. Jako, że jesteśmy płci żeńskiej potrafimy spędzić w jakimkolwiek sklepie nawet trzy godziny , nie wiem ile siedziałyśmy w tym supermarkecie ale ulotniłyśmy się wraz z telefonem mojej mamy ”wracaj bo robi się późno a musisz jeszcze zrobić coś tam i coś tam„ Wiadome było że tego nie zrobię ale cóż mamusi trzeba się słuchać. Rozstałyśmy się w tym samym miejscu w którym zawsze się spotykamy w drodze do szkoły. Nim weszłam do domu zauważyłam że w księgarni nadal świeci się światło.
___________________________________________________________________________
 Jest 3 rozdział i zażalenia dlaczego tak długo go nie było proszę składać do Noel ! Mimo wszystko ona bardzo za to przeprasza , a obydwie zapraszamy do czytania i komentowania C:

sobota, 10 listopada 2012

                              Rozdział 2  

                                                 Patricia






Obudziłam się około czwartej w nocy ponieważ Natalie zadzwoniła do mnie by powiedzieć ,że przy jej domu stoją pudła i inne rzeczy. Nie byłam w stanie myśleć racjonalnie i nie obchodziło mnie to o tamtej godzinie. Nie mogąc zasnąć dalej , wstałam i podeszłam do mojej biblioteczki naprzeciwko łóżka. Zapaliłam sobie przy okazji lampkę bo po ciemku czytać się nie da .Gdy ją włączyłam poraziło mnie ostre światło przez co musiałam przetrzeć oczy parę razy. Moim oczom ukazał się mój kochany pokój. Ściany w kolorze fioletowo-żółtym ,okno naprzeciwko drzwi ,biblioteczka obok jedynego wejścia a niedaleko niej komoda na ubrania. Na ścianach pełno było różnych rysunków od przyjaciół oraz plakatów. Wybrałam swoją ulubioną książkę ‘Szeptem’ do której często wracałam, usiadłam wygodnie przy ścianie i zaczęłam czytać. Jak zwykle lektura mocno mnie wciągnęła, z transu oderwał mnie mój tata , wchodząc do pokoju i mówiąc mi ‘ Czas wstawać ,kochanie ‘.Tymi słowami zawsze mnie budził. Odłożyłam książkę i powędrowałam na dół do kuchni nie gdzie usiadłam ze złączonymi nogami i zaczęłam jeść moje ulubione śniadanie - płatki z mlekiem. Po skonsumowaniu posiłku tanecznym krokiem powędrowałam do łazienki gdzie załatwiłam wszystkie potrzeby fizjologiczne i umyłam twarz. Nie malowałam się ponieważ nie uznaję makijażu. Następnie poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się zastanawiać w co się ubiorę. Postanowiłam , że założę najbardziej odpowiadający mi strój , rurki w kolorze czarnym , niebieską bokserkę oraz czystą, błękitną koszulę. Przeczesałam ręką grzywkę , która jak zwykle rano okropnie się układała , we wszystkie strony świata. Resztę włosów postanowiłam nie czesać ponieważ zepsułabym bardzo ładne loczki gdybym je uczesała kompletnie by się zniszczyły. Zabrałam ze stołu po drodze do wyjścia lunch i wyszłam na dwór. Gdy chłodne powietrze owinęło moją twarz poczułam , że jestem strasznie zmęczona i nie mam ochoty iść do szkoły. Mimo słonecznej pogody było bardzo zimno. W czasie drogi humor szybko mi się  zmienił ,podczas gdy zaczęłam nucić sobie piosenkę One Direction ‘ Rock me ‘. Czas płynął mi tak szybko , że znów spóźniłam się na spotkanie z moją przyjaciółką. Uśmiechnęłam się szeroko gdy zauważyłam przez jej różowe nerdy , czekoladowe oczy wyglądające jak cieplutka i pyszna czekolada w taki dzień . Grzywkę miała jak zwykle uczesaną na prawą stronę.
Włosy miała ścięte asymetrycznie co podkreślało jej owalny kształt twarzy.  Różowe i cieniuteńkie usta które z daleka przypominały delikatnie narysowaną kreskę. Jej niebieska kurtka w serduszka wyglądała zabawnie wraz z jej miną. Na początku myślałam że to grymas ale nie, wykrzywiła usta tak jak zwykle gdy była na mnie zła i to strasznie. Musiałam się nieźle spóźnić ...Wzrokiem zeszłam na jej stopy i ujrzałam czerwone Martensy , które ciekawie komponowały się  wraz z zielonymi rurkami ,które pokazywały jakie ma zgrabne i chude nogi. Od zawsze zazdrościłam jej tych nóg ale byłyby dużo lepsze gdyby Nat była wyższa, jednak Ona jest średniego wzrostu. Uśmiechnęłam się ciepło do przyjaciółki i przytuliłam się do niej z całej siły. Następnie poszłyśmy jak co dzień do naszej ulubionej piekarni. Gdy weszłyśmy do pełnego ciepła pomieszczenia poczułam zapach świeżego pieczywa pomieszany z nutką słodkich babeczek. To coś co kocham. Podeszłyśmy do białej lady . Tam czekał na nas już nasz przyjaciel John. Uwielbiamy go z Nat. Był wysokim brunetem z paroma siwymi włosami . Pomimo wieku był przystojny, nie powiedział nam nigdy ile ma lat ale przypuszczam, że około czterdziestu pięciu. Uśmiechnął się do nas jego pełnymi ustami i ukazał się rząd zębów białych jak perły. Odwzajemniłam uśmiech. Zamówiłyśmy to co codziennie czyli po babeczce z nadzieniem czekoladowym. Pycha, ale przez to tylko tyłek rośnie dlatego każdego wieczora robię po sto brzuszków.  Odebrałyśmy bułki i ruszyłyśmy w stronę szkoły. Za parę minut weszłyśmy do naszego więzienia do którego chodzić musi każdy aż do skończenia  osiemnastego roku życia. Wchodząc do szkoły usłyszałyśmy dzwonek . Przeszłyśmy do szatni i na lekcje, które minęły bardzo szybko. Na ostatnich zajęciach dostałam sms : "Po lekcjach zasuwacie do nowej księgarni koło domu Natalie . To będzie Wasza kara za szkody narobione w Londynie. A&B "Eh… Co to ma być ? Pokazałam to Natalie . Ale się wściekła. Zawsze gdy się bardzo denerwuję przygryza zębami swoje malutkie usta i to bardzo mocno. Czasem boję się, że zaczną krwawić. Położyłam jej rękę na ramieniu by się uspokoiła.
- Nienawidzę tej ich solidarności !- powiedziałam z niezadowoloną miną. Musiałam wyglądać przekomicznie bo Nat uśmiechnęła się, a jej oczy zaczęły się śmiać.
-Też tego nie lubię. Ale no cóż to jest lepsze od szlabanu na wieczność.
- Zgadzam się z Tobą !
Po wyjściu ze szkoły szłyśmy w stronę domu mojej przyjaciółki. Byłam strasznie zmęczona i niewyspana. Nigdy w życiu już tak nie zrobię. Mam nauczkę. Marzyłam wtedy o gorącym prysznicu i cieplutkim łóżku. W drodze do domu Nat kłóciła się z mamą :
- Mamo ! Dlaczego musimy właśnie tam pracować ?- wykrzyknęła dziewczyna . Po czym zaczęłam przysłuchiwać się  i niestety tylko co drugi wyraz mogłam zrozumieć. -Grrr ! Ale mamo ja tam nie chce !!!- głos mojej przyjaciółki jest bardzo oschły. Alice , takie imię nosiła jej mama, rozłączyła się i Nat z całej siły walnęła telefonem o ziemię. Podniosłam go szybko i miałam zamiar ją strzelić za taki cyrk jednak Ona tylko patrzyła się na mnie pustym wzrokiem. Uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam szepcząc jej do ucha ' Spokojnie. Może nie będzie tak źle. A co jeśli będziemy pracować z przystojniakami ? Wymarz sobie swój ideał. A teraz pomyśl, że oboje ustawiacie książki śmiejąc się'. Odsunęłam się i zobaczyłam na twarzy mojej przyjaciółki .
- Kocham Cię – powiedziała Nat. Uśmiechnęłam się promieniście i stanęłyśmy przed ogromnym budynkiem. Księgarnia przypominała wielka zadbaną halę. Pudła znajdujące się przy drzwiach były okropnie duże. Przeraziło mnie to . Wzięłam parę oddechów by się uspokoić i przyzwyczaić wzrok do brzoskiwiwioniowej elewacji. Przeleciałam   wzrokiem na drugi budynek obok i zauważyłam mamę Nat , która stała w oknie i uśmiechała się do nas. Mojej przyjaciółce odbiło i wydarła się ;- Cześć mamo !!! 
Zaczęłam się śmiać jak głupia. Jej mama tylko pomachała nam ręką na znak powitania. Odmachałam jej natychmiast i poczułam, że trochę się stresuję. Nie wiem jak tam jest , z kim w ogóle będziemy pracować. Bałam się lekko ale postanowiłam nie okazywać strachu. Spojrzałam kątem oka na przyjaciółkę , Ona chyba czuła dokładnie to samo co ja. Poczułam się trochę lepiej. Uśmiechnęłam się tak samo jak zwykle i weszłyśmy z Nat do księgarni mijając stosy pudeł. Gdy byłyśmy już w środku nasze twarze otuliło ciepłe powietrze pomieszane z nutką zapachu książek . Moim oczom ukazała się przeogromna sala, która była tak wysoka że pomyślałam "Sufit mógłby dotknąć chmur".Wszędzie były półki na książki ustawione w rzędach tak samo jak na filmach, po za tym książki leżały dosłownie wszędzie ! Na podłodze , na stołach stojących przy wejściu ustawionych blisko siebie, zauważyłam również, że po lewej stronie są otwarte drzwi, a nad nimi kolejne . Można było do nich dojść przez schody , które przymocowane były do jasno zielonej ściany, wraz z barierką .Szłam i rozglądałam się nie mogąc nadziwić się jakie tu wszystko było wielkie. Dlatego właśnie nie zauważyłam stołka o ,który nagle się potknęłam . Starałam się szybko złapać równowagę i odskoczyłam na bok. Upadłabym na ziemię gdyby nie złapał mnie chłopak o czarnych oczach. Były ciemne jak najczarniejsza noc, która jest tajemnicza i zbyt pożądana. Chwycił mnie za biodra i przyparł do siebie . To właśnie jego wczoraj spotkałyśmy na korytarzu w szkole. W tej chwili dzieliła nas bardzo mała przestrzeń. Zamrugałam parę razy by ogarnąć sytuację. Chłopak uśmiechnął się pokazał swoje proste i białe zęby. Przyjrzałam się jego pełnym ustom i oblała mnie fala gorąca . odwzajemniłam uśmiech i odeszłam od niego parę kroków. W tym samym czasie Nat zaczęła się śmiać jak głupia i przekręcać we wszystkie strony. Odwróciłam się by zabić ją wzrokiem ale coś innego przyciągnęło moją uwagę. Z tyłu za dziewczyną stał chłopak z czarnym kubkiem na którym widnieje napis którego niestety ale nie jestem w stanie odczytać . Niechcący moja przyjaciółka wpadła wprost na niego i o mało nie przewróciłaby się gdyby On nie złapał ją jedną ręką .Odstawił ją na bok i wpatrywał się na nas wyczekująco. Nat była nim oczarowana, jej oczy zabłysły ale nie każdy by o tym wiedział, jedynie ja ponieważ znam ja od małego. Chłopak miał na sobie czarną koszulę ,która pokazywała jaki był umięśniony, do tego czarne rurki, a na nogach trampki w tym samym kolorze. Od razu było widać, że nie jest typem chłopaka ,który jest miły i odnosi się z szacunkiem do dziewczyn .Grzywka spadała mu na czarne oczy, drugą stronę głowy miał prawie całkowicie wygoloną. Odwróciłam się do chłopaka ,który mnie uratował. Ubrany był w luźną szarą bluzkę oraz czarne rurki , na jego nogach również były trampki.Oboje byli do siebie podobni a jednak tacy różni.
-Dziękuję – powiedziałam nieśmiało mojemu wybawcy.
- Nie ma za co. Jesteście pewnie tymi nowymi pracownicami, Ty jesteś Patricia – pokazuję swoim podbródkiem w moją stronę, a ja kiwam lekko głową na tak - a Ty Natalie- Jego oczy przeszły ze mnie na nią – Jestem Liam, a tam stoi mój brat Nico. Miło mi Was poznać - uśmiechnął się do mnie życzliwie. Nie wiedziałam co powiedzieć , byłam zbyt zestresowana całą tą sytuacją i Nat również.
-Tak , tak – powiedziałam głupio, a Nico parsknął śmiechem. Poczułam wstyd i oblałam się rumieńcem.
- Zamknij się – krzyknęła do niego Nat by przestał się ze mnie nabijać. Chłopak natychmiast przestał i spojrzał na moją przyjaciółkę ze zmrużonymi oczami.
- Dobra , Nico idź do działu H , zabierz ze sobą Natalie i wyjaśnij jej wszystko. Natomiast ja zajmę się Patricią - powiedział Liam .Nie patrzyłam się na niego ale czułam że przeszywa mnie wzrokiem. Byłam przerażona.
- Nie rozkazuj mi - powiedział chłopak ub rany na czarno. Przeczesał swoje krótkie , czarne włosy .
Mój wybawiciel spojrzał się na niego gniewnie i zauważyłam że napina mięśnie twarzy, która była dla mnie idealna. Oliwkowa karnacja i kości policzkowe takie jak mają najprzystojniejsi modele .Bardzo sexy. Włosy również czarne jak u jego brata , postawione do góry, nieliczne kosmyki spadały mu na czoło.
Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę ogromnych szeregów półek. Wyrwałam mu się i starałam się rozluźnić. Czułam że wszystkie mięśnie mam tak spięte że lada chwila mogą wybuchnąć z naprężenia. Wzięłam głęboki oddech i starałam się wdychać zapach książek , który zawsze mnie koił .Szliśmy w krępującej ciszy. Liam zaprowadził mnie do działu P , zatrzymaliśmy się .
-Musisz wspiąć się po drabinie na samą górę i przetrzeć półki szmatką . Następnie podam Ci książki i poukładasz je. Będę podawał Ci je alfabetycznie.-powiedział to swoim niskim głosem pod którym z niewiadomej przyczyny miękły mi kolana.
- Eeeem… Dobra . Tylko mam lęk wysokości - jęknęłam. Podszedł do mnie bardzo blisko . Nasze twarze dzieliły centymetry. Nachylił się i spojrzał mi w oczy. Byłam zahipnotyzowana jego spojrzeniem.- Spokojnie. Dasz radę. Jak spadniesz , obiecuję Ci , że Cię złapię – wyszeptał. Przełknęłam ślinę. Popatrzyłam się na dużą drabinę. Przygryzłam wargę i weszłam na pierwszy schodek. Chłopak ustawił się obok mnie dotknął swoją dużą dłonią moje plecy, a mnie przeszły dreszcze. Nie wiem co ze mną jest. Nigdy nie zachowywałam się tak pod wpływem dotyku drugiej osoby. Uśmiechnął się. Jego wzrok dawał mi do zrozumienia, że jestem bezpieczna i nic mi się nie stanie. Zaufałam mu. Nigdy bym się tak nie zachowała. Przerażał mnie trochę tak samo jak przyciągał . Jego tajemnicze oczy i zachowanie , sprawiły ze chciałam wiedzieć co myśli. Weszłam jak najwyżej aż dotarłam do najwyższej półki . Była tam szmatka. Przejechałam nią jedną ręką dokładnie po czym opuściłam się parę schodków niżej i przetarłam je . Następnie Liam podał mi książki starałam się nie patrzeć w dół. Pracowaliśmy tak cały czas. Rozmawialiśmy na różne tematu. Chociaż przeważnie to On zadawał mi pytanie, a ja odpowiadałam . Gdy ja go o coś spytałam ,spławiał mnie. Albo tylko mówił ‘Tak’. To strasznie mnie irytowało. Pracowaliśmy tak prawie do dwudziestej pierwszej. Chciałam znaleźć Nat ale napisała mi sms że już idzie i że spotkamy się jutro. Gdy wyszłam z księgarni moja mama czekała na mnie w swoim czerwonym BMW. Uśmiechnęłam się do mojej rodzicielki .Jej krótkie blond włosy spadały bezwładnie. Przefarbowała się, tak naprawdę jej prawdziwym kolorem włosów jest brąz. Ale woli takie. Nos miałam po niej. Zgarbiony i zadarty. Nienawidzę go !!! Przez niego chłopcy z mojej klasy nabijają się ze mnie. Usta ma pełne . Moja mama nigdy się nie maluje . Jest bardzo młoda jak na mamę ma dopiero trzydzieści siedem lat. Usiadłam na siedzeniu obok niej. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w świat marzeń i fantasy…









___________________________________________________________________________________


Jest 2 rodział napisany przez Patrycję ! Mamy nadzieję ,że się Wam podoba :). Dziękujemy za miłe komentarze. Jesteśmy w szoku ponieważ nasz blog założyłyśmy niecałe 2 tygodnie temu i już ma ponad 1k wyświetleń ! Juhu ! Jeszcze raz dziękujęmy ! Życzymy miłego czytania
Patricia&Noel


piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 1

Rozdział 1


Natalie

Dzisiejszy poranek zaliczał się do tych w których to za nic w świecie nie chce mi się wstać. Zero jakiejkolwiek chęci do życia. Tak, oto jest poniedziałek. Jednak mimo wszystko czegokolwiek bym nie zrobiła musiałam iść dziś na ósmą do szkoły.

Codziennie budziła mnie mama, odsłaniała żaluzje i wpuszczała światło do mojego pokoju. Następnie całowała mnie w czoło mówiąc „ Czas wstawać” i szła do kuchni zaparzyć mi herbatę. Dziś również było tak samo. Gdy zniknęła u dołu schodów prowadzących na parter , na początku stanęłam w oknie i przyjrzałam się panującej pogodzie. Kompletnie nic nie było widać , wszędzie było biało. Gęsta mgła unosiła się nad ziemią nie pozwalając mi dojrzeć chodnika. 

Nie przejęłam się nią zbytnio, stanęłam przed jedną z szaf stojąca naprzeciw okna w moim miodowo brzoskwiniowym pokoju i zaczęłam wybierać sobie ubranie. Czarne rurki obowiązkowo. 

Złożyłam usta w dzióbek widząc, że żadna z koszulek nie przypadła mi dziś do gustu, w takich sytuacjach należy udać się do pokoju mojego wiecznie będącego gdzie indziej brata.

Na imię mu Christopher, a lat ma dwadzieścia jeden. Poza tym, że jest najlepszym bratem na całym świecie , ma też kosmicznie fajne swetry, które kradnę mu przy każdej możliwej okazji. 

Tego poranka również, ubrałam zielono-brązowy w paski , po czym poszłam do łazienki umyć zęby, uczesać włosy i pomalować rzęsy. Nie robię zbyt dużo jak na szesnastolatkę. 

Biorąc swoją komórkę do jednej reki i plecak z Pacman'a do drugiej zbiegłam na dół i momentalnie znalazłam się w kuchni. Meble były w niej białe, a bardzo ładny jasny stół wiecznie zakryty był obrusem. Za każdym razem gdy moja mam położyła nowy musiałam go od razu czymś upaćkać. 

Na śniadanie zjadłam kanapkę z nutellą podaną na białym talerzyku z różami, herbatka oczywiście zielona z grejpfrutem. Pyszności.

Od razu po śniadaniu ubrałam moje bordowe, dość niskie martensy i założyłam swoją szaloną niebieską kurtkę w serduszka z maleńkich kwadracików. Tak byłam gotowa by wyjść z domu i spotkać się z moją przyjaciółką Patricią.

Zamknęłam za sobą drzwi i poczułam chłodny powiew wiatru, spojrzałam na stary gigantyczny budynek znajdujący się obok mojego domu i zmarszczyłam czoło. Nigdy wcześniej nie widziałam by cokolwiek się z nim działo, a tu nagle okna pootwierane przed wejściem wielkie kartony, coś musi być nie tak. Postanowiłam, że sprawdzę to później bo teraz nie miałam już za bardzo czasu. Trzymając się blisko ścian budynków wędrowałam spokojnie na miejsce spotkania gdzie zwykle umawiałam się z Paricią. Jak zwykle dziewczyna się spóźniła, nie było to nowością czy zaskoczeniem. 

-Przepraszam Natalie – uśmiechnęła się do mnie ukazując szereg białych zębów i przeczesując dłonią swoje długie brązowe włosy. Mimo wczesnej pory jej piwne oczy błyszczały, a ja niestety byłam gotowa by przyćmić ich blask.

-Pat nic się nie stało, przestań się cieszyć jest poniedziałek i znając ciebie wcale się nie wyspałaś. 

-Wiesz, że masz rację – przytaknęła moja przyjaciółka.

-Wiem, ja zawsze mam – zaśmiałam się i zaczęłam iść szybciej.

-Uważaj by nie wpaść do wody-przypomniała mi Patricia, rzeczywiście, ach ta cudowna Wenecja, nie patrzysz pod nogi, a pod nimi czeka śmierć. Utoniesz, a wraz z tobą twoje marzenia. Dlatego trzeba uważać, zwłaszcza dziś w tak mglisty dzień. 

Po drodze do szkoły weszłyśmy również do najlepszej piekarni dzielnicy, po pyszne świeże bułeczki, zawsze ciepłe. Chodziłyśmy tam od dwóch lat , każdego dnia tygodnia, przez co właściciel znał nas doskonale. Dzisiejszego poranka spotkałyśmy go za ladą, jak zwykle zapach pieczywa unosił się w powietrzu. Wdałyśmy się w miłą rozmowę z naszym przyjacielem, a gdy któraś z nas pomyślała o spojrzeniu na zegarek, i szczerze mówiąc była to Pat, zaniemówiła w pół słowa. Nie dowiedziałam się co się stało kotu jej prababci, za to wiedziałam już, że jak to mówią w radiu „Minęła ósma”. To oznaczało spóźnienie na jakże ciekawą i magiczną lekcję biologi.

Nie cierpię tego przedmiotu...Na prawdę nie wiem po co do szczęścia mi będą kiedykolwiek potrzebne wiadomości o tkance zwierzęcej,roślinnej czy grzyba, zwłaszcza grzyba.

Pożegnałyśmy się z właścicielem piekarni, Jonem , wzięłyśmy swoje zakupy i wybiegłyśmy na zewnątrz. Do szkoły doszłyśmy w zaledwie siedem minut, weszłyśmy do środka dużymi drewnianymi drzwiami, powiedziałyśmy miłe „Dzień Dobry” woźnej zamiatającej hall i szybko zeszłyśmy schodami do szatni. Zostawiłyśmy kurtki, Patricia zmieniła buty, ja oczywiście musiała zostać w swoich Martensach. Moje ulubione buty, gdybym mogła nawet bym w nich spała . Byłyśmy gotowe na pierwszą lekcje, wspięłyśmy się na pierwsze piętro gdzie ściany szerokiego korytarza pomalowane były na niebiesko, a wejścia do sal były w odcieniu bieli. Rozmawiałyśmy dość głośno o tym jaką to będziemy miały wielką pracę domową od pana Gravano i szłyśmy żwawym krokiem pod salę lekcyjną oznaczoną numerem szesnastym. Nie trafiłyśmy tam jednak, w pewnej chwili minęło nas dwóch chłopaków, których przysięgam, jeszcze nigdy w życiu nie widziałam w naszej okolicy. Szli spokojnie , nie zważając na nic , patrząc na wszystko trochę z góry. Mimo znacznej różnicy byli do siebie niebywale podobni, obydwoje mieli piękne czarne oczy okalane pajęczyną ciemnych rzęs, pełne czerwone usta nie zdradzające żadnych uczuć i blada nieskazitelna cera. Obydwoje nieziemsko przystojni i opanowani do granic możliwości. Każda dziewczyna chciałaby mieć kogoś takiego na własność.

Czarne włosy jednego z nich postawione były do góry, tylko kilka niesfornych kosmyków opadało luzem na czoło. Spojrzał na nas jakby patrzył przez szkło. Ostry wzrok drugiego przeszywał nas na wylot, robił dziurę w sercu i w duszy. Jego czarna grzywka wpadała na powieki , odkrywając grube granatowe pasmo, jedną stronę głowy miał prawie całkowicie wygoloną, a w uchu miał dwa kolczyki czarny i srebrny. Ten drugi błysnął w słońcu kiedy nas mijali. Poczułam niesamowite, otumaniające perfumy od których ugięły mi się nogi. 

-Pat...-szepnęłam stając i odwracając się w stronę przyjaciółki – Czy to był sen czy spełnienie marzeń ?

-Mam wrażenie, że sen ale w takim razie czemu śni nam się to samo ?

-Uszczypnij mnie bo właśnie się zakochałam !

-Nie tylko ty !-zaśmiała się Patricia. Zadecydowałyśmy następnie, że nie pójdziemy na lekcje biologi która i tak zaraz miała się skończyć. Po chwili znalazłyśmy się na następnym piętrze tym razem zielonym i usiadłyśmy na ławeczce pod salą dwadzieścia dwa. 

Przez to poranne wydarzenie zajęcia minęły nam niesamowicie szybko. Wracałyśmy do domu razem z naszą koleżanką z klasy Tammy, która uwielbiała się uczyć i mieszkała koło kwiaciarni dwie ulice dalej niż ja. Odprowadziłyśmy ja pod dom i nie zwróciłyśmy większej uwagi na jej okolice. Ale było w niej coś innego niż zwykle. Nie podzieliłam się swoim uczuciem z Patricią , przemilczałam sprawę i dość szybko zapomniałam o niej gdy przechodziłyśmy do domów wąskimi, brudnymi zaułkami by urozmaicić sobie powrót. Rozstałyśmy się niedaleko mojego domu, gdy tylko się odwróciłyśmy podbiegłam do drzwi. Przystanęłam jeszcze na chwilę trzymając za klamkę i poczęłam się zastanawiać nad tajemniczym budynkiem obok. W zamyśleniu zjadłam obiad, a następnie rzuciłam się na swoje duże, miękkie łóżko z koronkową pościelą i do końca dnia nie zrobiłam już kompletnie nic. Około czwartej w nocy postanowiłam zadzwonić do Pat i powiedzieć jej o zwiędłych zupełnie zszarzałych kwiatach przed kwiaciarnią i o mnóstwie pudeł przed starym budynkiem obok mojego domu. Wiedziałam że będzie na mnie okropnie zła, że dzwonie nagle o tej porze i pewnie wyolbrzymiam fakty. Ale miała,m cichą nadzieję, że przyjaciółka pomyślała to samo co ja. „Coś w naszym mieście jest nie tak, ale nikt tego nie zauważa.”

________________________________________________________________________

Jest pierwszy rozdział , pisany przez Noel ! Mamy nadzieję, że się spodoba  :D Super że nasz blog odwiedziło tyle osób, no dalej nie wsydźcie się dodawać komentarzy i wyrazać sowich prawdziwych opinii, bardzo nam pomogą : )