piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 1

Rozdział 1


Natalie

Dzisiejszy poranek zaliczał się do tych w których to za nic w świecie nie chce mi się wstać. Zero jakiejkolwiek chęci do życia. Tak, oto jest poniedziałek. Jednak mimo wszystko czegokolwiek bym nie zrobiła musiałam iść dziś na ósmą do szkoły.

Codziennie budziła mnie mama, odsłaniała żaluzje i wpuszczała światło do mojego pokoju. Następnie całowała mnie w czoło mówiąc „ Czas wstawać” i szła do kuchni zaparzyć mi herbatę. Dziś również było tak samo. Gdy zniknęła u dołu schodów prowadzących na parter , na początku stanęłam w oknie i przyjrzałam się panującej pogodzie. Kompletnie nic nie było widać , wszędzie było biało. Gęsta mgła unosiła się nad ziemią nie pozwalając mi dojrzeć chodnika. 

Nie przejęłam się nią zbytnio, stanęłam przed jedną z szaf stojąca naprzeciw okna w moim miodowo brzoskwiniowym pokoju i zaczęłam wybierać sobie ubranie. Czarne rurki obowiązkowo. 

Złożyłam usta w dzióbek widząc, że żadna z koszulek nie przypadła mi dziś do gustu, w takich sytuacjach należy udać się do pokoju mojego wiecznie będącego gdzie indziej brata.

Na imię mu Christopher, a lat ma dwadzieścia jeden. Poza tym, że jest najlepszym bratem na całym świecie , ma też kosmicznie fajne swetry, które kradnę mu przy każdej możliwej okazji. 

Tego poranka również, ubrałam zielono-brązowy w paski , po czym poszłam do łazienki umyć zęby, uczesać włosy i pomalować rzęsy. Nie robię zbyt dużo jak na szesnastolatkę. 

Biorąc swoją komórkę do jednej reki i plecak z Pacman'a do drugiej zbiegłam na dół i momentalnie znalazłam się w kuchni. Meble były w niej białe, a bardzo ładny jasny stół wiecznie zakryty był obrusem. Za każdym razem gdy moja mam położyła nowy musiałam go od razu czymś upaćkać. 

Na śniadanie zjadłam kanapkę z nutellą podaną na białym talerzyku z różami, herbatka oczywiście zielona z grejpfrutem. Pyszności.

Od razu po śniadaniu ubrałam moje bordowe, dość niskie martensy i założyłam swoją szaloną niebieską kurtkę w serduszka z maleńkich kwadracików. Tak byłam gotowa by wyjść z domu i spotkać się z moją przyjaciółką Patricią.

Zamknęłam za sobą drzwi i poczułam chłodny powiew wiatru, spojrzałam na stary gigantyczny budynek znajdujący się obok mojego domu i zmarszczyłam czoło. Nigdy wcześniej nie widziałam by cokolwiek się z nim działo, a tu nagle okna pootwierane przed wejściem wielkie kartony, coś musi być nie tak. Postanowiłam, że sprawdzę to później bo teraz nie miałam już za bardzo czasu. Trzymając się blisko ścian budynków wędrowałam spokojnie na miejsce spotkania gdzie zwykle umawiałam się z Paricią. Jak zwykle dziewczyna się spóźniła, nie było to nowością czy zaskoczeniem. 

-Przepraszam Natalie – uśmiechnęła się do mnie ukazując szereg białych zębów i przeczesując dłonią swoje długie brązowe włosy. Mimo wczesnej pory jej piwne oczy błyszczały, a ja niestety byłam gotowa by przyćmić ich blask.

-Pat nic się nie stało, przestań się cieszyć jest poniedziałek i znając ciebie wcale się nie wyspałaś. 

-Wiesz, że masz rację – przytaknęła moja przyjaciółka.

-Wiem, ja zawsze mam – zaśmiałam się i zaczęłam iść szybciej.

-Uważaj by nie wpaść do wody-przypomniała mi Patricia, rzeczywiście, ach ta cudowna Wenecja, nie patrzysz pod nogi, a pod nimi czeka śmierć. Utoniesz, a wraz z tobą twoje marzenia. Dlatego trzeba uważać, zwłaszcza dziś w tak mglisty dzień. 

Po drodze do szkoły weszłyśmy również do najlepszej piekarni dzielnicy, po pyszne świeże bułeczki, zawsze ciepłe. Chodziłyśmy tam od dwóch lat , każdego dnia tygodnia, przez co właściciel znał nas doskonale. Dzisiejszego poranka spotkałyśmy go za ladą, jak zwykle zapach pieczywa unosił się w powietrzu. Wdałyśmy się w miłą rozmowę z naszym przyjacielem, a gdy któraś z nas pomyślała o spojrzeniu na zegarek, i szczerze mówiąc była to Pat, zaniemówiła w pół słowa. Nie dowiedziałam się co się stało kotu jej prababci, za to wiedziałam już, że jak to mówią w radiu „Minęła ósma”. To oznaczało spóźnienie na jakże ciekawą i magiczną lekcję biologi.

Nie cierpię tego przedmiotu...Na prawdę nie wiem po co do szczęścia mi będą kiedykolwiek potrzebne wiadomości o tkance zwierzęcej,roślinnej czy grzyba, zwłaszcza grzyba.

Pożegnałyśmy się z właścicielem piekarni, Jonem , wzięłyśmy swoje zakupy i wybiegłyśmy na zewnątrz. Do szkoły doszłyśmy w zaledwie siedem minut, weszłyśmy do środka dużymi drewnianymi drzwiami, powiedziałyśmy miłe „Dzień Dobry” woźnej zamiatającej hall i szybko zeszłyśmy schodami do szatni. Zostawiłyśmy kurtki, Patricia zmieniła buty, ja oczywiście musiała zostać w swoich Martensach. Moje ulubione buty, gdybym mogła nawet bym w nich spała . Byłyśmy gotowe na pierwszą lekcje, wspięłyśmy się na pierwsze piętro gdzie ściany szerokiego korytarza pomalowane były na niebiesko, a wejścia do sal były w odcieniu bieli. Rozmawiałyśmy dość głośno o tym jaką to będziemy miały wielką pracę domową od pana Gravano i szłyśmy żwawym krokiem pod salę lekcyjną oznaczoną numerem szesnastym. Nie trafiłyśmy tam jednak, w pewnej chwili minęło nas dwóch chłopaków, których przysięgam, jeszcze nigdy w życiu nie widziałam w naszej okolicy. Szli spokojnie , nie zważając na nic , patrząc na wszystko trochę z góry. Mimo znacznej różnicy byli do siebie niebywale podobni, obydwoje mieli piękne czarne oczy okalane pajęczyną ciemnych rzęs, pełne czerwone usta nie zdradzające żadnych uczuć i blada nieskazitelna cera. Obydwoje nieziemsko przystojni i opanowani do granic możliwości. Każda dziewczyna chciałaby mieć kogoś takiego na własność.

Czarne włosy jednego z nich postawione były do góry, tylko kilka niesfornych kosmyków opadało luzem na czoło. Spojrzał na nas jakby patrzył przez szkło. Ostry wzrok drugiego przeszywał nas na wylot, robił dziurę w sercu i w duszy. Jego czarna grzywka wpadała na powieki , odkrywając grube granatowe pasmo, jedną stronę głowy miał prawie całkowicie wygoloną, a w uchu miał dwa kolczyki czarny i srebrny. Ten drugi błysnął w słońcu kiedy nas mijali. Poczułam niesamowite, otumaniające perfumy od których ugięły mi się nogi. 

-Pat...-szepnęłam stając i odwracając się w stronę przyjaciółki – Czy to był sen czy spełnienie marzeń ?

-Mam wrażenie, że sen ale w takim razie czemu śni nam się to samo ?

-Uszczypnij mnie bo właśnie się zakochałam !

-Nie tylko ty !-zaśmiała się Patricia. Zadecydowałyśmy następnie, że nie pójdziemy na lekcje biologi która i tak zaraz miała się skończyć. Po chwili znalazłyśmy się na następnym piętrze tym razem zielonym i usiadłyśmy na ławeczce pod salą dwadzieścia dwa. 

Przez to poranne wydarzenie zajęcia minęły nam niesamowicie szybko. Wracałyśmy do domu razem z naszą koleżanką z klasy Tammy, która uwielbiała się uczyć i mieszkała koło kwiaciarni dwie ulice dalej niż ja. Odprowadziłyśmy ja pod dom i nie zwróciłyśmy większej uwagi na jej okolice. Ale było w niej coś innego niż zwykle. Nie podzieliłam się swoim uczuciem z Patricią , przemilczałam sprawę i dość szybko zapomniałam o niej gdy przechodziłyśmy do domów wąskimi, brudnymi zaułkami by urozmaicić sobie powrót. Rozstałyśmy się niedaleko mojego domu, gdy tylko się odwróciłyśmy podbiegłam do drzwi. Przystanęłam jeszcze na chwilę trzymając za klamkę i poczęłam się zastanawiać nad tajemniczym budynkiem obok. W zamyśleniu zjadłam obiad, a następnie rzuciłam się na swoje duże, miękkie łóżko z koronkową pościelą i do końca dnia nie zrobiłam już kompletnie nic. Około czwartej w nocy postanowiłam zadzwonić do Pat i powiedzieć jej o zwiędłych zupełnie zszarzałych kwiatach przed kwiaciarnią i o mnóstwie pudeł przed starym budynkiem obok mojego domu. Wiedziałam że będzie na mnie okropnie zła, że dzwonie nagle o tej porze i pewnie wyolbrzymiam fakty. Ale miała,m cichą nadzieję, że przyjaciółka pomyślała to samo co ja. „Coś w naszym mieście jest nie tak, ale nikt tego nie zauważa.”

________________________________________________________________________

Jest pierwszy rozdział , pisany przez Noel ! Mamy nadzieję, że się spodoba  :D Super że nasz blog odwiedziło tyle osób, no dalej nie wsydźcie się dodawać komentarzy i wyrazać sowich prawdziwych opinii, bardzo nam pomogą : )



























6 komentarzy:

  1. pierwszy rozdział - fajny ;) zachęca do dalszego czytania.
    zapraszam również do siebie na : http://u-are-my-hallelujah.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo intrygująco .. nie wiadomo co może stać się dalej i to jest dobree .. xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie wszystko dokladnie opisane ^^ takk fajnie to ze nie wiadomo co sie stanie ^^ czekam na dalszy ciag :* dark_moves

    OdpowiedzUsuń
  4. To wciąga.! Noel i Patrycja czytałam to cztery razy.! xD Czekam na drugi rozdział. Mam nadzieję , że się ukarze szybko. Jak coś to mi powiedzcie , że jest.



    Wasza oddana czytelniczka. x3

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem szczerze , że jest to coś innego od wszystkich opowiadań jakie czytam ale to dobrze ; ) zapowiada się naprawdę nieźle i czekam na nowy rozdział . A jeśli wam to nie przeszkadza to mogłybyście mnie informować na tt - @Roksana_xD

    Roxey ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział. Nareszcie ktoś ma podobny tok myślenia! :)

    OdpowiedzUsuń