czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 3


Rozdział 3

Natalie

Dzisiejszy dzień wydawał się całkowicie normalny. Jednak tego poranka mogłam wstać znacznie później niż zwykle, ponieważ do szkoły miałam na dziesiąta trzydzieści .Na nieszczęście pierwszą lekcją była matematyka. Mimo to postanowiłam chociaż na chwilę o niej zapomnieć .Zjadłam śniadanie,płatki na mleku w zielonej miseczce, umyłam się i ubrałam tym razem w swoją własną bluzę z postacią Dartha Vadera z Gwiezdnych Wojen i w obowiązkowe,czarne rurki. Byłam gotowa by wyjść z domu. Tak też zrobiłam , pożegnałam się z mamą i ruszyłam ku zachodzącemu słońcu. W rzeczy samej największa gwiazda we wszechświecie właśnie wschodziła, ale chciałam rzucić dosyć nie oryginalnym tekstem jaki pojawia się często w kultowych westernach.
Szłam spokojnie nie zważając na ludzi , jedynie na drogę którą znałam na pamięć, więc nie mogłam się zgubić pod żadnym pozorem w tej mgle, która nie dawała Wenecji spokoju już od połowy tygodnia. Nuciłam pod nosem japońską piosenkę którą usłyszałam kiedyś w jakiejś niedorzecznej kreskówce. Największym zaskoczeniem tego dnia było to, że moja przyjaciółka po raz pierwszy zjawiła się punktualnie. Po drodze do szkoły jak zwykle wpadłyśmy do Johna tym razem po czekoladowe i pomarańczowe ciasteczka. Mimo tego jakże dokładnie wymierzonego czasu spóźniłyśmy się na lekcje. Myślałam ,że nauczycielka nas zabije. Na dodatek nie zrobiłam zadań które były zadane jako przygotowanie do egzaminu. Jednak przeżyłam do przerwy, odetchnęłam z ulgą wychodząc z sali.
-Hej Nat, zauważyłaś, że nie ma Tammy ?-spytała Patricia gdy doszłyśmy do setnej sali gdzie miała się odbyć lekcja fizyki.
-Nie,byłam zbyt przejęta kolejną jedynką z matmy. Ale jeśli jej nie ma to w takim razie od kogo przepisze zadanie z fizyki !?
Dzisiejszy dzień zapowiadał się pięknie, a teraz stał się tym najgorszym. Na lekcji oczywiście musiałam iść do odpowiedzi, a że nie zrobiłam pracy domowej dostałam następną złą ocenę. Po czym idąc na parter wywaliłam się na schodach lądując po stopami wrednych bliźniaczek Klary i Jane. Dwie paskudne blondynki które chcą być divami naszej szkoły. Jedyne czego im zazdroszczę to usta ,duże ,pełne, malinowe.
Tyle że nie jestem jednak taką szarą myszką co odejdzie speszona gdy się z niej śmieją. Może i wyląduje na dywaniku u dyrektora ale nie pozwolę by ktoś mnie poniżał.
-Heej Jane masz nieogolone nogi – złożyłam usta w dzióbek patrząc na jej buty i chwyciłam ją za łydkę , pociągnęłam ją z całych sił, a ta złapała się siostry w geście ratunku. Niestety nie zadało się jej to na nic, a mnie zadowoliło. Upadły obydwie lądując obok mnie na podłodze . Tak i właśnie dlatego nie nosze butów na wysokim obcasie. Podniosłam się, otrzepałam ciuchy i podeszłam do śmiejącej się przyjaciółki.
-Widzisz ten dzień nie jest jednak taki zły-stwierdziła.

-Jest, mamy historie, a ja nic nie umiem na kartkówkę-ale cóż poradzić to byłam właśnie ja. Nie uczyłam się prawie w ogóle, wolałam udawać że to robię , a tak naprawdę siedzieć i grać na telefonie. Byłam bezczelna dla nauczycieli, na lekcjach siadałam zawsze na końcu i jedyne co robiłam to rysowałam.

Mój tata mówi że to do niczego mnie nie doprowadzi , nie przyda mi się w życiu, ale cóż poradzić jak kocham to robić !
Po szkole jak zwykle przywędrowałyśmy z Patricią pod mój dom i właśnie w chwili gdy miałyśmy wchodzić do księgarni zaczęło mi niesamowicie burczeć w brzuchu.
-Nie ma tak dobrze, powiedz że wrócę po obiedzie ! - oznajmiłam przyjaciółce i niestety zostawiłam ją na pastwę Nico i Liama.
Och Pat poradzisz sobie ! Wierze w ciebie ! Weszłam do domu witając się głośno z mamą. Była zdziwiona dlaczego nie jestem w pracy ale wytłumaczyłam jej, że jestem zbyt głodna by się jakkolwiek skupić na tym co robię. Kiedy zjadłam pyszne spaghetti przygotowane przez moja mamusię udałam się do pokoju by zanieść plecak. Rzuciłam się na łóżko by chociaż chwilę pomyśleć w spokoju. Podniosłam dłonie do góry wyobrażając sobie, że dotykam gwiazd, i niestety zobaczyłam że jestem cała w korektorze i tuszu. Szłam właśnie umyć ręce gdy przechodząc obok pokoju mojego brata zwróciłam uwagę na pewien kompletnie nie istotny szczegół. Okno wychodziło dokładnie na jedno z tych w księgarni. Podeszłam bliżej i otworzyłam je na całą szerokość, szybko zorientowałam się że to należące do sklepu też stoi dla mnie otworem ,a pod jego parapetem znajduje się drewniana podłoga i schody. Zastanowiłam się przez chwilę i pobiegłam na korytarz do schowka skąd wygrzebałam kłębek jasnoróżowej wełny. Zawiązałam dwa kawałki na obydwu rączkach okna i wywnioskowałam że obydwa domy dzieli odległość nie większa niż trzydzieści centymetrów. Wdrapałam się na parapet i stwierdziłam że to co robię to jeden z tych moich najgłupszych pomysłów na świecie. W myślach jak to zawsze w takich sytuacjach powtarzałam sobie ”Zabiję się, zabiję”. Moim celem było wejście do mojego miejsca pracy przez okno i udało mi się ! Jestem fenomenalna.
Schyliłam się jeszcze by złapać powiewające sznurki wełny i pociągnęłam je z całej siły tak by okno się zamknęło, nie nie przymknęło, zamknęło. Po czym odwróciłam się gwałtownie by zobaczyć na parterze Patricie z niewielkim pudlem pełnych małych styropianowych kulek,Liama ze szczotką na kiju i Nico opartego o ladę z tym swoim czarnym kubkiem z napisem „I LOVE ROCK” Nie żeby coś ale też bym taki chciała...Mam tylko jeden duży z banku i drugi który kiedyś dostałam na urodziny z rysunkiem dwóch piesków.
-Heeej ! -zawołałam nagle śpiewnie by odwrócili się w moją stronę. Boże Pat aleś ty nieogarnięta ! Dziewczyna widząc mnie upuściła to co trzymała w rękach i wpadła na Liama który by ją złapać upuścił szczotkę i rozległ się nie lada huk łącząc upadek kilkunastu książek i drewnianej belki. Jedynie Nico miał minę mówiącą” Jak ona do cholery się tam znalazła?!” i nie powiem by mi się ta reakcja nie podobała.
-Nat przestraszyłaś mnie ! -stwierdziła Patricia kiedy stałam już obok niej na dole.
-Wiem, o to chodziło- powiedziałam nieszczerze. Tak naprawdę kompletnie nie miałam opracowanej tej akcji więc wyszło jak wyszło.

-Dobra...-odezwał się Nico swoim niskim seksownym głosem który przyprawiał mnie o dreszcze- Liam dziś ty bierzesz Natalie...
Mówił spokojnie ale jego brat wszedł mu w słowa.
-Nie ma mowy ! - uśmiechnął się zadziornie do chłopaka i chwycił moją przyjaciółkę za rękę ciągnąc w kierunku regałów. Pat zdezorientowana niosła szczotkę.
-Nie lubisz mnie ? - spytałam Nico. Nie odpowiedział kompletnie nic tylko wręczył mi wielkie pudło,sam biorąc to mniejsze i poszedł na górę. Nie miałam wyboru , musiałam iść za nim. Prychnęłam tylko niezadowolona, co za życie !? Odegram się na nim za te multum książek,kartonu i styropianu w moich rękach...
Na piętrze kazano mi siedzieć,wyjmować nowe książki i podawać je Nico,który ładnie ustawiał je na półkach. Jedyną nie pasującą rzeczą było to, że przy każdym innym tomie musiałam się zatrzymać i przeczytać zarówno opis opowieści jak i końcowy rozdział czy epilog. Zabawne było zdenerwowanie chłopaka , stał oparty o regał ,mówił do siebie pod nosem stukając palcami o drewno. Natomiast ja chichotałam pod wpływem jego zachowania udając, że śmieszy mnie czytany tekst.
-Czy możesz łaskawie się pospieszyć ?-wysyczał nagle piorunując mnie tymi swoimi czarnymi oczami.
-Może- uśmiechnęłam się pokazując wszystkie swoje zęby.
Jak na złość by przedłużyć mu jeszcze czekanie zaczęłam czytać również pierwsze rozdziały. Myślałam, że zaraz Nico zaraz wyjdzie z siebie, ale on tylko zagryzł wargę aż tak, że mogłaby mu zacząć lecieć krew. Jestem okropna ale cóż poradzić !
Kiedy wreszcie skończyliśmy wzięłam pozbawione książek pudło i podeszłam do barierki robiącej za asekuracje by przypadkiem ktoś nie spadł twarzą na podłogę parteru. W miejscu potencjalnego wypadku szła właśnie Patricia. Wpadłam na dosyć głupi pomysł za który ona nieźle się na mnie wkurzy ale przecież będą jeszcze pozytywy.
-Hej Patricia ! - zawołałam a gdy ta spojrzała w górę uśmiechając się na mój widok cały wszystkie styropianowe kulki wylądowały na niej. Może ktoś przystojny pomoże jej się ich pozbyć...Na to liczyłam jeśli chodzi o tłumaczenie swojego czynu.
-NATALIE !-krzykneła zdenerwowana Pat, w tym samym momencie obok mnie pojawił się Nico.
-Kobiety są takie hała...-przerwał patrząc w dół, po czym zakrył usta dłonią i dałabym głowę że nie chciał po sobie poznać ze to niebywale go rozśmieszyło. Jednak nie udało mu się i zaczął się nieprzerwanie się śmiać.
Godzinę później po przejrzeniu wsyztskich nowych książek samotnie , bo Wielki Pan Przystojny i Zły poszedł sobie zrobić kawę zbiegłam na dół i nie zważając na to gdzie jest moja przyjaciółka krzyknęłam:
-PAT IDZIEMY DO SUPERMARKETU ! -co za determinację słychać w moim głosie. Okazało się jednak, że Patricia stała obok i nie była już wcale zła. Można by rzecz ,że otaczały ją skowronki i na rentgenie jej brzucha na pewno pojawiłby się motyle.
-Tak-powiedziała tylko i biorąc kurtki wyszłyśmy z księgarni. Zimne wieczorne powietrze owiało nam twarze. Ruszyłyśmy w kierunku najbliższego supermarketu, w kieszeniach miałyśmy mały dobytek ale połączony starczy na picie i chipsy ewentualnie coś jeszcze.
Jednak nie szłyśmy do sklepu tylko po zakupy, naszym obowiązkiem niezatwierdzonym przez żaden sejm czy spółkę wyższą było rozwalenie połowy artykułów i skonsumowanie wszystkich istniejących żelek. Do tego również wypróbowanie zabawek i przeczytanie gazet. Robiłyśmy to zawsze w wolnym czasie gdy miałyśmy chwilę odpoczynku od szkoły czy lekcji. Teraz również od pracy. Jako, że jesteśmy płci żeńskiej potrafimy spędzić w jakimkolwiek sklepie nawet trzy godziny , nie wiem ile siedziałyśmy w tym supermarkecie ale ulotniłyśmy się wraz z telefonem mojej mamy ”wracaj bo robi się późno a musisz jeszcze zrobić coś tam i coś tam„ Wiadome było że tego nie zrobię ale cóż mamusi trzeba się słuchać. Rozstałyśmy się w tym samym miejscu w którym zawsze się spotykamy w drodze do szkoły. Nim weszłam do domu zauważyłam że w księgarni nadal świeci się światło.
___________________________________________________________________________
 Jest 3 rozdział i zażalenia dlaczego tak długo go nie było proszę składać do Noel ! Mimo wszystko ona bardzo za to przeprasza , a obydwie zapraszamy do czytania i komentowania C:

1 komentarz: